14 kwietnia 2014

Rozdział I

Od pamiętnego majowego dnia, w którym Harry Potter pokonał Voldemorta, zmieniło się wiele, o ile nie wszystko. Euforia wciąż trwała, niektórzy wręcz przesadzali ze świętowaniem jakby w obawie, że Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać nagle powróci i znów rozpęta piekło. Byli też zachowujący się zupełnie odwrotnie — nie opuszczali swoich domów po zmroku, a jeśli już musieli, zawsze zabezpieczali się obecnością kogoś jeszcze. Ministerstwo Magii miało pełne ręce roboty, na szczęście procesy śmierciożerców już się odbyły, ale wciąż pozostawała kwestia szukania zaginionych czy odwracania skutków działania zaklęć, także wśród mugoli. Szpital świętego Munga natomiast pękał w szwach, szczególnie oddział Urazów Pozaklęciowych, gdzie konieczne było wyczarowanie dodatkowych łóżek, a na trzyosobowych wcześniej salach teraz przebywało nawet siedmiu pacjentów. Uzdrowiciele dziękowali Merlinowi za tych, których można było wyleczyć w domu i hospitalizacja nie była konieczna, bo w takich warunkach pomoc potrzebującym okazywała się jeszcze trudniejsza.
Jeśli zaś chodzi o Hermionę, już następnego dnia wyruszyła do Australii, aby cofnąć zaklęcie zapomnienia i razem z rodzicami wrócić do ich domu w Londynie. Zdziwiła się, że wszystko poszło tak gładko, z drugiej strony jednak nie mogła przecież narzekać. Znowu miała mamę i tatę, nie musiała się więcej martwić, a położenie się spać we własnym łóżku było najlepszym uczuciem pod słońcem. I skoro już o uczuciach mowa... Jej związek z Ronem rozkwitał. Nigdy by nie podejrzewała, że ktoś tak, trzeba to przyznać, nieokrzesany może okazać się wspaniałym partnerem. Często się wprawdzie sprzeczali, ale takie kłótnie były jednak na porządku dziennym od początku ich znajomości, nie traktowali ich więc jako coś, co mogłoby poważnie zaszkodzić ich relacji. W sumie Granger cieszyła się, że nie tworzą tak idealnego związku jak Harry i Ginny, choć czasem widziała po minie rudej, że i ta czasem chciałaby, aby Potter się z nią w czymś nie zgodził.
Z tej perspektywy sytuacja Draco wydawała się o wiele gorsza. Kilka pierwszych tygodni on i jego matka spędzili w ministerstwie, lecz nie były to standardowe przyjemne wizyty polegające głównie na podlizywaniu się Knotowi, a męczące, wielogodzinne przesłuchania w sprawie Lucjusza. Głowa rodziny, jako jeden z niewielu śmierciożerców, nie został skazany na Azkaban od razu — nikt bowiem nie mógł potwierdzić, że mężczyzna i jego rodzina czynnie uczestniczyli w bitwie w Hogwarcie, oprócz tego istniała okoliczność łagodząca w postaci kłamstwa Narcyzy w kwestii śmierci Pottera; kobieta trzymała się tego, że jej ryzykowne posunięcie było znaczące w pokonaniu Czarnego Pana. Po mnóstwie przesłuchań i pięciu procesach w Wizengamocie, Lucjusz został wreszcie skazany na dwadzieścia lat w Azkabanie i odszkodowanie w kwocie pięćdziesięciu tysięcy galeonów. Znacznie to oczyściło skarbiec rodzinny oraz zmusiło Draco i jego matkę do drastycznego obniżenia standardów życia, a to, jak łatwo można się domyślić, skutkowało zwiększonym poirytowaniem.
Jednakże teraz żadna z tych spraw nie miała najmniejszego znaczenia, kiedy Draco i Hermiona biegli opustoszałym korytarzem w stronę gabinetu dyrektorki. Lekcje miały skończyć się lada moment, więc zależało im, aby nikt ich nie zobaczył razem, chcieli też jak najszybciej otrzymać pomoc. Pani Pomfrey niestety nie miała żadnego zaklęcia czy eliksiru mającego przywrócić im swoje ciała, uznała jednak za konieczne poinformowanie o tym dyrekcji.
— Forsycja! — Hermiona niemalże wywrzeszczała hasło jeszcze zanim znaleźli się przed gargulcami strzegącymi wejścia do gabinetu, po czym oboje, ona i Draco, wbiegli po obracających się powoli schodach na sam ich szczyt. Bez pukania wpadli do okrągłego pomieszczenia i zaczęli się przekrzykiwać:
— Pani dyrektor, musimy z panią porozmawiać...
—...wszystko przez to, że ona się tak wymądrza...
—...zupełnie ignorował to, co ja robię...
— Dosyć! — McGonagall uciszyła ich gestem, po czym wskazała im dwa fotele po przeciwnej stronie biurka. — Rozumiem, że wasza sprawa musi być niezmiernie ważna, ale nie możecie oboje tak wrzeszczeć! Panno Granger, proszę mówić. — Kobieta zajęła trzeci fotel i spojrzała wyczekująco na swoją uczennicę.
— Byliśmy na eliksirach i...
— Mówiłam do panny Granger, panie Malfoy!
— Ale... No to właśnie jest ten nasz problem. — Hermiona rzuciła tęskne spojrzenie w stronę swojego prawdziwego ciała, co musiało dość dziwacznie wyglądać zważywszy na to, że dyrektorka nie była do końca świadoma całej sytuacji. Widok Malfoya spoglądającego w ten sposób na kogoś, kogo tak nie znosił, z pewnością Minerwę zaskoczył, bo przez ułamek sekundy jej oczy rozszerzyły się nieznacznie. — Robiliśmy Eliksir Euforii, we dwójkę, zaczęliśmy się kłócić i Malfoy przez przypadek dodał do kociołka sok z cytryny, który ja wlałam już tam wcześniej...
— A jak wszystko wybuchło — Draco wciął się jej w pół słowa — to okazało się, że zamieniliśmy się ciałami. Pomfrey nic nie mogła na to poradzić, więc przyszliśmy tu.
Pani Pomfrey, panno... Panie Malfoy — wycedziła dyrektorka. Milczała dłuższą chwilę, rozważając, czy uczniowie jej nie okłamują. Szybko doszła jednak do wniosku, że panna Granger na pewno nie odważyłaby się jej oszukać, nawet jeśli typowe dla Gryfonki kulturalnie sformułowane zdania padały z ust kogoś, kto idealnie nadawał się na łgarza. — Cóż, zamiana ciał to bardzo rzadki, ale nie tak trudny do odwrócenia skutek uboczny źle warzonych mikstur. Takie sytuacje mają miejsce głównie w przypadku eliksirów dotyczących emocjonalnej sfery życia człowieka, nie ma się więc co dziwić temu, że zdarzyło się to akurat wam nad kociołkiem z Eliksirem Euforii. Musicie jednak wiedzieć, że niektóre wypadki magiczne rządzą się nieco innymi prawami.
— Co ma pani na myśli, pani dyrektor? — Hermiona zmarszczyła brwi.
— Ostatni podobny przypadek zaobserwowano nieco ponad dwieście lat temu. Nie znam szczegółów, jednakże zamiana ustąpiła dopiero, kiedy obaj poszkodowani przyznali, że nie mieli racji i mylili się co do drugiej osoby. Wychodzi na to, że u was dzieje się podobnie i dopóki nie zrozumiecie siebie nawzajem, będziecie zmuszeni "żyć cudzym życiem". — Dyrektorka spojrzała najpierw na Draco, później na Hermionę. — Co, moim zdaniem, wyjdzie wam tylko na dobre. Od lat obserwuję waszą wzajemną nienawiść, a teraz, skoro nic już naszemu światu nie zagraża i podziały znacznie się rozmyły, powinniście chociaż spróbować dojść do porozumienia — oświadczyła surowo, podnosząc się z fotela i podchodząc do wysokiego, strzelistego okna, z którego był doskonały widok na jezioro.
— Czyli co, mogę teraz przyznać, że Granger jest taaaka wspaniała i wszystko wróci do normy? — Malfoy uśmiechnął się drwiąco, krzyżując ramiona na klatce piersiowej.
— Wątpię, panie Malfoy. Gdyby to było takie proste, magia w ogóle nie zaczęłaby działać. Im szybciej przestaniecie uważać to drugie za... za takie, jakie uważacie, tym lepiej dla was. — Odwróciła się do nich przodem.
— I naprawdę nic nie da się z tym zrobić? — Westchnęła Hermiona, wyraźnie zmartwiona. Nigdy nie przypuszczałaby, że chociaż przez minutę będzie zmuszona wieść życie swojego odwiecznego wroga, o dłuższym okresie tej męki nie wspominając.
— Przykro mi. Proponuję wam zachować ten incydent dla siebie i nie informować przyjaciół. To mogłoby przyczynić się do innych problemów. Nie ma też mowy o tym, abyście w obecnych postaciach wciąż zamieszkiwali swoje stare dormitoria, będziecie więc musieli się przenieść do tych, które zajmuje druga osoba.
— CO?! — wrzasnęli oboje, pochylając się gwałtownie w stronę biurka.
— To nie wchodzi w grę, nie będę przebywała w pokoju ze Ślizgonami! Pani dyrektor, błagam, Ginny na pewno zrozumie, reszcie dziewczyn też jakoś to wytłumaczę...
— A ja nie wytrzymam w jednym pomieszczeniu z babami! — uciął krótko Draco, podnosząc się i wypuszczając powietrze ze świstem. Po chwili uśmiechnął się głupio. — No i... chyba nie pozwoli pani, żebym jako, mimo wszystko, mężczyzna przypadkiem zobaczył koleżanki z dormitorium mniej lub bardziej ubrane? Podobno w swoim towarzystwie dziewczęta nie zwracają uwagi na to, co i ILE mają na sobie...
— Jest pan bezczelny, panie Malfoy! — McGonagall uderzyła ręką w blat biurka, a na policzkach kobiety wykwitły czerwone plamy. — Slytherin traci dziesięć punktów! A w odpowiedzi na wasze oburzenie powiem tylko, że jedynie wy jesteście winni całej sytuacji. Zamieszkacie w innych dormitoriach, pan Malfoy powstrzyma tę, rzecz jasna olbrzymią, ilość testosteronu, a pani, panno Granger może użyć męskich sposobów na wyrównywanie rachunków. Rozmowę uważam za zakończoną, do widzenia.
Widząc, że nie mają czego tu już szukać, Hermiona i Draco opuścili gabinet. Oboje byli wściekli, że nie dostali od dyrektorki takiej pomocy, jakiej oczekiwali, ale żadne nie odważyłoby się dalej z nią wykłócać. Już i tak czuli się wystarczająco ukarani swoim beznadziejnym położeniem, dodatkowy szlaban nie był im potrzebny.
— Dobra. Posłuchaj mnie, Granger. — Po przejściu w milczeniu całego korytarza, Draco zatrzymał się u szczytu schodów, rozejrzał i, upewniwszy się, że nikt nie nadchodzi, podszedł bliżej dziewczyny. — Jeśli spróbujesz zniszczyć mi reputację, pożałujesz — syknął, a na jego twarzy pojawił się grymas.
— Nie wiedziałam, że masz jakąś reputację — odwarknęła. — Mam ją w nosie, ale jeżeli moja średnia spadnie choćby minimalnie, to....
— Średnia?! — przerwał jej, wybałuszając na nią oczy. — Granger, czyś ty do końca oszalała? Rok szkolny zaczął się cztery godziny temu! Ja na swoją opinię pracuję od ponad siedmiu lat, a ktoś taki jak ty zniszczy ją w ciągu kilku sekund!
— O tak, szczególnie intensywnie pracowałeś nad nią na szóstym roku, co? — spytała podniesionym głosem, dopiero po kilku sekundach zdając sobie sprawę, że w sumie nie powinna tego mówić. Wspominanie o tamtym czasie było jak cios poniżej pasa, co zresztą od razu potwierdziła mina Malfoya. Wyglądał tak, jakby ktoś uderzył go w twarz i publicznie upokorzył. Hermiona otworzyła usta, żeby może i go przeprosić, ale ten nagły przypływ współczucia minął, kiedy chłopak się znów odezwał:
— Zapłacisz za to. — Po czym odwrócił się i zszedł szybko po schodach. Hermiona ze zdumieniem stwierdziła, że chyba nigdy nie zaobserwowała takiego gniewu na swojej twarzy, nawet w trzeciej klasie, kiedy rąbnęła Malfoya w nos. Westchnęła i również zeszła na dół, do Wielkiej Sali, aby zjeść drugie śniadanie. Mijając Demelzę Robbins, koleżankę z szóstej klasy i ścigającą w drużynie Gryffindoru, uśmiechnęła się do niej. Po chwili, na widok grymasu na twarzy dziewczyny, uprzytomniła sobie, że przecież nie może chodzić po szkole jako Malfoy i uśmiechać się do Gryfonów. Teoretycznie nie, bo kto jej zabroni?
Zdecydowała się jednak odpuścić. Martwiąc się tym, jak Draco może zemścić się za jej nieprzemyślane słowa, postanowiła chociaż chwilowo zachowywać się "normalnie". Zdusiła w sobie ochotę zajęcia miejsca przy swoim stole i wytłumaczenia wszystkiego Ginny, a od razu skierowała się do stołu Ślizgonów i usiadła obok Flynna Harpera, rezerwowego szukającego. Tylko jego znała z nazwiska, reszta była dla niej praktycznie obca, kojarzyła ich wyłącznie z widzenia.
Uniosła wzrok na stół Gryfonów; Malfoy siedział obok Ginny i nie odzywał się do niej, zajęty pałaszowaniem sałatki ziemniaczanej. Mógłby chociaż jeść jak cywilizowany człowiek, przemknęło Granger przez myśl, bo ruda zerkała na niego zaniepokojona. Po chwili coś powiedziała, a Draco tylko wzruszył ramionami i odparł coś, co chyba nie było zbyt miłe, bo Ginny zmarszczyła brwi i odeszła od stołu, kręcąc z niedowierzaniem głową.
— Jak się czujesz, Draco? — Usłyszała dziewczęcy głos, pełen uwielbienia. Po kilku sekundach namierzyła osobę, która do niej mówiła — jakąś niezbyt ładną, jasnowłosą uczennicę, na pewno młodszą, bo nigdy nie widziała jej na lekcjach w poprzednich latach. — Przez tą głupią Granger mogło ci się coś stać!
— Ale nie stało — rzuciła sucho, stwierdzając, że pewnie tak odpowiedziałby Malfoy. Nie spodobało jej się też, że została nazwana głupią. — Możesz podać mi dzban z sokiem? Nie sięgnę do niego. — Uniosła brwi, patrząc wyczekująco na swoją rozmówczynię. Nie sądziła, że to naprawdę możliwe, jednak dziewczyna niemalże rzuciła się na naczynie, najwyraźniej niezwykle dumna, że akurat ją Draco Malfoy poprosił o pomoc. Hermiona powstrzymała parsknięcie, szczerze rozbawiona tym, że w Slytherinie traktują tę płochą tchórzofretkę jak jakiegoś króla. Owszem, wiedziała, że ma grono wiernych fanek, ale żeby aż tak?...
Po drugiej stronie Wielkiej Sali, przy stole Gryffindoru, Draco z irytacją stwierdzał, że uczniowie Domu Lwa są jeszcze bardziej nieznośni, kiedy trzeba spędzić z nimi czas posiłków. Ich idiotyczne rozmowy o quidditchu (głównie żałowanie, że Potter nie jest już szukającym), o kartach czarodziejów ("O niee, już mam pięciu Ronów Weasleyów, wymienisz się za Remusa Lupina?") i podekscytowanie trwającą promocją w sprzedaży wysyłkowej Magicznych Dowcipów Weasleyów ("Jeden galeon za podstawowy zestaw Narowistych Świstohuków! To przecież prawie darmocha!", zachwycał się jakiś trzecioklasista) sprawiały, że Malfoy był gotów teraz, zaraz napisać epopeję o wspaniałości Granger, oby tylko znów być sobą. W tym momencie zobaczył, jak ona wykorzystuje jego pozycję w grupie, aby inni jej usługiwali i śmiać mu się chciało, że tak szybko weszła w nową rolę. Cóż, łatwo było wydawać rozkazy...
Wcale też, wbrew obawom Hermiony, nie był niemiły dla Ginny. Niezadowolenie rudej było spowodowane pracą domową z eliksirów, uważała bowiem za niesprawiedliwe, że oprócz zadanego przez Slughorna eseju karnego, jej przyjaciółka musi również odrobić pracę obowiązkową dla reszty grupy.
— Przecież ty nic nie zrobiłaś, to Malfoy jest kretynem, nie ty! — stwierdziła oburzona.
— A co ja na to poradzę? Mogłam mu wcześniej powiedzieć, że dodałam już cytrynę. — Tu wzruszył ramionami i ponownie zajął się sałatką, a Weasley wtedy po prostu wstała i wyszła, mrucząc coś o książce potrzebnej do wykonania zadania.
Oczywiście, że był wściekły za to, co powiedziała przy schodach, jednak mszczenie się już teraz nie byłoby wystarczająco satysfakcjonujące. Musiał wymyślić coś, co nauczyłoby Granger innego myślenia, niż to podręcznikowe. A jeśli przy okazji narobi jej trochę wstydu... I tak to nie z niego będą drwić, więc nie obchodziło go, czym tę drwinę wywoła.
Kiedy Hermiona skończyła jeść, miała zamiar wstać od stołu i udać się do biblioteki, ale wtedy ktoś poklepał ją po ramieniu. Odwróciła się i stanęła twarzą w twarz z jakimś wyrośniętym chłopakiem, o głowę od niej wyższym i chyba dwa razy szerszym w ramionach.
— W piątek o czwartej będziemy wybierać szukającego. Harper wprawdzie miał wejść na twoje miejsce, ale skoro wróciłeś... — Po tych słowach od razu domyśliła się, że to kapitan drużyny Ślizgonów. — Wolę ciebie od niego — dodał ciszej, jednak Granger szybko wyczuła, że nie była to prawda, a zwykłe podlizywanie się.
— Ja... Oczywiście, stawię się. — Pokiwała głową, w środku odczuwając coraz większe przerażenie. Przecież ona kompletnie nie umiała latać na miotle! Ten jeden jedyny raz, kiedy dosiadała jej w pierwszej klasie na lekcji z panią Hooch, był wystarczającym dowodem, ponieważ miotła zupełnie nie chciała się jej słuchać...
Kapitan odszedł, a ona odszukała wzrokiem Malfoya. Patrzył na nią, a na jego twarzy widać było, że również nie jest zadowolony. Szarpnął głową w stronę wyjścia, dając jej znak, że chce zamienić z nią słówko na temat quidditcha. Nie miała innego wyboru, wyszła więc na korytarz i stanęła nieco na uboczu, aby nie wzbudzać podejrzeń tym, że Draco Malfoy gawędzi sobie z Hermioną Granger.
— Masz dostać się do drużyny, jasne?  — zaczął bez zbędnych ceregieli. — Jeśli będzie trzeba, ćwicz latanie w środku nocy, ten Harper to mięczak i nie pozwolę, aby mnie wygryzł — wycedził, zaciskając pięść na pasku szkolnej torby.
— Wykluczone, ja nie latam na miotle. — Skrzyżowała ramiona na piersiach.
— Ale ja tak — powiedział z naciskiem, po czym zamilkł, najwyraźniej nad czymś się zastanawiając. W końcu ścisnął palcami grzbiet nosa i westchnął ciężko, myśląc jedynie o tym, że jego pomysł wymaga chwilowego użyczenia jej jego ukochanej miotły. — Pomogę ci, nie ma innego wyjścia. Dzisiaj o ósmej na stadionie, potraktuj to jako zadośćuczynienie za gadanie głupot.
— Czy ty sobie żartujesz?! Nie ma mowy!
— Och, czyli jednak będę zmuszony iść do biblioteki i hałasować pod nosem Pince... — wykrzywił usta w udawanym smutku. Przyszło mu to do głowy w tym momencie i uznał za całkiem niezły odwet, zważywszy na ilość czasu, jaką Granger spędzała w tamtym miejscu.
— Ty... — zaczęła gniewnym tonem, szukając odpowiedniej obelgi, ale w końcu się poddała. — Przyjdę, ale jeśli się dowiem, że poszedłeś do biblioteki, to nie ręczę za siebie! — Wycelowała w niego palec, mrużąc oczy.
— Drżę ze strachu. — Prychnął pogardliwie, po czym odwrócił się i odszedł sprężystym krokiem, zostawiając Hermionę z myślą, że ona na pewno nie chodzi w ten sposób. 

17 komentarzy:

  1. No i tak ja przypuszczałam opowiadanie już mi się podoba :) Jest lekki i momentami zabawne :D Oby tak dalej ♥
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak uroczo. :D Komentarz Malfoy'a o "mniej lub bardziej" ubranych koleżankach powalił mnie na łopatki.
    O matko, co tam się będzie działo... Nie mogę się doczekać. <3 Masz cudowny warsztat pisarski, zazdroszczę. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział super :)
    Nie mogę doczekać się następnego!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne <3 Już nie mogę się doczekać jak ta historia się dalej potoczy :)
    Czekam na nn ^^

    Carri

    OdpowiedzUsuń
  5. Po przeczytaniu mogę powiedzieć tylko jedno.. zdecydowanie za krótko! Tak naprawdę to pewnie ten rozdział ma jakąś znaczną objętość, ale tak szybko się go czytało.. że prawie błagałam żeby się nie kończył. Co jest u mnie naprawdę rzadkością, bo zwykle wolę krótsze notki. Twoje jednak mogłabym czytać bez końca.. nie chcę, żeby to zabrzmiało jak zwykłe słodzenie, ale jak obiektywna opinia. Masz w swoim stylu coś takiego, że nie idzie się oderwać, a pomysł jest tak ciekawy i dający tyle możliwości, że chętnie spędziłabym o wiele więcej czasu na czytaniu rozdziału.
    Jestem mega ciekawa jak sobie poradzą, no i ile czasu zajmie im to zmienienie zdania o sobie nawzajem.. :D
    Uwielbiam fragment w którym Draco mówi o koleżankach z dormitorium, a potem jak Minerwa kpi z jego testosteronu.. no boskie <3
    Brakuje mi tylko takiej.. hmm jakby to ująć, pełnej świadomości tego, że znajdują się w ciałach osób przeciwnej płci. Na przykład, jak Draco reaguje na to, że musi chodzić w spódniczce, albo zapoznanie Hermiony z pewną.. męską częścią ciała, która należy teraz do niej.. Mam nadzieję, że wspomnisz jeszcze o tym.
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i lekcji latania na miotle ♥

    Pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział okazał się świetny, choć spodziewałam się akurat tego, co opisałaś.
    Bardzo jestem ciekawa, jak rozegrasz to wszystko dalej. Jak Draco i Hermiona wpasują się w nowe środowiska i jak długo nikt się o niczym nie dowie? To pytania, które sobotę zadaję. ;D
    McGonagall była dokładnie taka, jaka być powinna.
    Wybacz krótki komentarz, w dodatku pewnie z błędami. Na komórce strasznie trudno mi się pisze.
    Pozdrawiam,
    Ap

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawe i interesująco ;) Lubię twojego Dracona i czekam na jego dalsze śmieszne słowa.
    Ciekawi mnie jak dalej potoczą się losy bohaterów.
    P.S. Śliczna szata graficzna.
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  8. Na początku, kiedy zaczęłam czytać ten rozdział, miałam wrażenie, że stworzyłaś nowe opowiadanie. Prawdę mówiąc, początek był taki trochę "od czapy" - niespecjalnie związany z tym, co było w prologu lub pojawiło się dalej w rozdziale. Co prawda czytało się go bardzo dobrze, ale brakowało mi jakiegoś płynnego połączenia.
    Na szczęście od momentu, kiedy wróciłaś do głównego wątku z zamianą ciał, czytałam rozdział z ogromnym uśmiechem na twarzy. Bardzo podoba mi się sposób, w jaki opisujesz zachowanie Hermiony i Draco. Dodatkowo, tak dla odmiany, tutaj bardzo płynnie zmieniasz punkt widzenia z jednej postaci na drugą. Przez chwilę widzimy wszystko oczami Hermiony, a po chwili przechodzisz do Draco. Pewnie u większości osób czuć byłoby pewny zgrzyt i manewrowanie narracją na siłę, a tutaj tak nie było. Świetnie sobie poradziłaś.
    Dodatkowo opowiadanie jest tak zabawne, że czyta się je z ogromną przyjemnością. Ledwo zaczęłam rozdział, a już był koniec. Niestety. Już się nie mogę doczekać kontynuacji ;)
    I tak w ogóle... Według mnie mogłabyś w jakiś sposób poruszyć temat tego, że Draco w ciele Hermiony mu się jakoś przebierać, myć. Myślę, że wprowadziłoby to mnóstwo humoru, a dodatkowo biedna Hermiona zapadłaby się chyba pod ziemię :D To taka moja propozycja. Może uda ci się ją jakoś sprawnie wpleść pomiędzy twoje pomysły. Jestem przekonana, że dasz sobie radę ;)
    Do następnego rozdziału. Na pewno skomentuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo ciekawy pomysł i naprawdę przyjemnie się to czytało. Z ciekawości jak to się potoczy dalej, będę śledzić nowe rozdziały.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział :D Masz wspaniały pomysł na bloga. Już nie mogę doczekać się kolejnej notki *-*
    Pozdrawiam i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne!!! Czekam na więcej ;) Mam tylko małe pytanko czemu blog nie ma nazwy? Poza tym wszystko mi się podoba razem z szablonem ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. wybacz że dopiero teraz komentuje!
    Rozdział naprawdę mi się podoba.
    Jestem ciekawa co pokażesz dalej gdyż akcja rozwija się coraz ciekawiej.
    Podoba mi się panujące napięcie między Draconem i Hermioną.
    Czuje że będzie jeszcze gorąco.
    Dawno nie czytałam historii której akcja działaby się w szkole i naprawdę mi sie to podoba.
    Pozostaje mi tylko czekać na ciąg dalszy!
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. świetne opowiadanie; bardzo przypadł mi do gustu twój sposób pisania, jestem jak najbardziej zainteresowana co będzie dalej; podoba mi się, że sytuacja pomiędzy bohaterami jest normalna, zero naciąganych uczuć od pierwszego wejrzenia; dodaje do obserwowanych, żeby niczego nie przegapić :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Gratuluję!! Zostałaś nominowana do Liebster Blog Awards :)
    Więcej informacji tutaj:
    http://cora-hadesa-opowiadanie.blogspot.com/2014/04/liebster-blog-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  15. Już na samym początku, bardzo chciałam cię przeprosić za takie opóźnienie. Twoja największa fanka (TAK, TAK, TO JA, HIHI), nie skomentowała tego rozdziału wcześniej. Więc jeszcze raz przepraszam, kochana!

    To, jak nasi bohaterowie zareagowali na przemianę swoich ciał, było śmieszne. Huh, nawet w Another Dramione się nie za bardzo lubią, a tutaj praktycznie nienawidzą. Przynajmniej ja tak odbieram ich uczucia. Chociaż możliwe, że obydwoje kryją się zauroczenie za arogancją do drugiej osoby? Na to by wyglądało, a przynajmniej tak mi się wydaje. :-@

    Wiesz, że praktycznie pierwszy raz spotykam się z opowiadaniami, gdzie nie ma od razu pożądania na widok bohaterów? Tak, jak koleżanka wyżej napisała: zero naciąganych uczuć od pierwszego wejrzenia i to mi się najbardziej podoba! Chociaż pomijając, że ja mam takie opowiadanie, ale pfff... ;dd Nie ma to jak hejtowanie samej siebie. Taka Kadu, no. c:

    Ale powracając... Chyba już ci pisałam, że nie mogę doczekać się momentu, kiedy będą brali prysznic (BO OPISZESZ TO, NIE? BŁAGAM, NAPISZ, PLISSS!). Ich reakcja na narządy płciowe będzie zapewne komiczna!

    Zazdroszczę ci przechodzenia z jednej osoby, na drugą, tzn. chodzi mi o opisywanie z punktu widzenia Hermiony i Draco. Ja niestety sobie z tym nie radzę, więc opisuje tylko z narracji pierwszoosobowej, chociaż też nie jest to tak łatwe, jak się wydaje.:p

    No to ja kończę i czekam na naukę jazdy na miotle Hermiony! Będzie zabawnie, haha. Gorąco cię pozdrawiam i zapraszam do siebie, gdzie pojawił się nowy rozdział.
    www.twenty-secrets-of-love.blogspot.com

    + Wiem, wiem, chaotyczność forever. :c

    OdpowiedzUsuń
  16. Dopiero co przeczytałam prolog i 1 rozdział i już zabieram się za kolejny. Twój punkt widzenia Hermiony i Draco jest niesamowity :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Wow, jestem w szoku, naprawdę. To pierwsze takie opowiadanie. Kurczę, świetnie opisujesz ich odczucia, a styl pisania też jest na wysokim poziomie. :)
    Rozśmieszyła mnie epopeja, którą chciałby napisać Malfoy, to by na pewno było bezcenne. :D

    Cave Inimicum

    OdpowiedzUsuń