18 czerwca 2014

Rozdział IV

Po opuszczeniu starej klasy wróżbiarstwa Malfoy był tak wściekły, że w pierwszym momencie chciał skierować swoje kroki do pokoju wspólnego Ślizgonów. Oprzytomniał jednak tuż przed schodami prowadzącymi w dół, zaklął pod nosem i zawrócił na klatkę schodową.
Ile by dał, aby móc zaszyć się w dormitorium jako on, Draco, nie musieć wysłuchiwać szczebiotek z pokoju, w którym mieszkał teraz, a co więcej — nie dręczyłaby go świadomość, że właśnie wyspowiadał się Granger! Nawet własnej matce nie był w stanie wyznać wszystkiego o swoich problemach i uczuciach, z którymi borykał się odkąd Potter zabił Czarnego Pana. Na starych przyjaciół też nie miał co liczyć, bo Blaise Zabini w swoich listach pisał przede wszystkim o tym, jak mu się układa z Pansy Parkinson — tak, ta dwójka nagle odkryła, że w sumie to chyba mogliby się pobrać — i pobieżnie dawał Ślizgonowi do zrozumienia, że chce zapomnieć o wojnie, a prawdziwy mężczyzna nie rozmawia o tym co, gdzie oraz dlaczego go boli.
W tej chwili niczego nie żałował bardziej od zdecydowania się na ukończenie ostatniego roku nauki w Hogwarcie, choć również doskonale wiedział o tym, że bez Owutemów nie znajdzie pracy. Ojciec osadzony w Azkabanie za zbrodnie wojenne był zdecydowanie kiepską reklamą dla młodego człowieka, poza tym Draco nie chciał być z nim kojarzony. Oznaczało to, niestety, zerwanie przydatnych znajomości, takich jak ta z Korneliuszem Knotem, szefami niektórych departamentów oraz członkami Rady Nadzorczej (wprawdzie to ostatnie nie należało do trudnych zważywszy na dość kontrowersyjne "metody" wymuszania przez Lucjusza różnych rzeczy na pozostałych rodzicach); z drugiej strony jednak Malfoy czuł radość, że do wszystkiego dojdzie sam, bez pomocy ojca mogącego bez problemów wcisnąć go na jakiś stołek w ministerstwie.
Gdyby ktoś rok temu zdradził mu, że nigdy więcej nie wypowie już słów "Niech mój ojciec się o tym dowie!" i im pochodnych, chyba wyśmiałby tę osobę.
Po dotarciu do portretu Grubej Damy postanowił przestać myśleć o rzeczach, które wprawiały go w zły nastrój, a skupić się na tych poprawiających humor. W końcu niedługo miały odbyć się przesłuchania do drużyny quidditcha, co w świetle ostatnich wydarzeń napawało go mściwą satysfakcją. Przez sekundę zachciało mu się nawet kompletnie ośmieszyć Granger przed resztą Gryfonów, lecz po chwili doszedł do wniosku, że nie ma sensu tracić tej jednej przyjemności, jaka mu została. Musiał dać z siebie wszystko, aby kompletnie nie zwariować.
Przeszedł przez pokój wspólny bez wymieniania spojrzenia z kimkolwiek, chociaż zauważył Weasley siedzącą w fotelu przy kominku. Dziwne, ale poniekąd mógłby nawet powiedzieć jej, jak paskudny ma humor, może trochę się na rudej wyżyć, ale mimo wszystko Ginny nie była jego przyjaciółką. Fakt, dało się z nią wytrzymać, ale dalej w jego oczach pozostawała rodziną tego głupka Weasleya, dziewczyną świętego Pottera i niemalże siostrą kogoś, kogo w tej chwili miał ochotę zrzucić z Wieży Astronomicznej. Z tym jednak wolał poczekać do czasu, aż odzyska swoje ciało, w końcu nie było sensu narażać jego szlachetniej aparycji na przemianę w pudding.
Przebrał się w piżamę, zasłonił ciemnoczerwone kotary łóżka i ułożył się na materacu. Nie był śpiący, złość nadal w nim kipiała, zresztą zegar wskazywał dopiero po dwudziestej pierwszej. Powinien odrobić pracę domową z Zaklęć... Bawiło go trochę, że przed lekcjami on i Granger zmuszeni byli ukradkiem wymieniać się pergaminami — ona podawała mu swój, zapisany ponad wyznaczone przez nauczyciela minimum; on oddawał jej wypracowanie pisane na siłę, by w ogóle osiągnąć tę granicę — aby profesorowie nie dostrzegli nagłej zmiany w ocenach któregoś z nich. Ciekawiło go, czy kiedyś ktoś ich przyłapie, choć gdyby była to McGonagall, pewnie by zrozumiała...
Zmarszczył brwi. Dyrektorka uznała, że powrócą do swojej postaci dopiero, gdy oboje zrozumieją z czym boryka się to drugie. Czy właśnie nie było tak, że wyznał niemal wszystko Hermionie? Czy nie po to upokorzył się przed tą okropną dziewuchą, aby przestała traktować go jak "egocentrycznego buca", o którym mówiła?
Uniósł dłonie na wysokość twarzy i wlepił w nie wzrok, jakby zaraz miało wydarzyć się coś dziwnego. Po minucie bez mrugania musiał jednak przyznać, że te obce ręce nadal są szczupłe i delikatne, nie męskie, a w jego przypadku również ze śladami po różnych nieprzyjemnościach.
Zamarł na sekundę, kiedy przypomniał sobie o czymś. Podwinął prawy rękaw bawełnianej piżamy i na chwilę wstrzymał oddech, widząc brzydką bliznę na wewnętrznej stronie przedramienia. Szlama. Machinalnie myślami ponownie znalazł się w posiadłości rodzinnej, znów patrzył na ciotkę Bellę znęcającą się nad Granger, znów słyszał jej błagalne krzyki i zapewnienia, że nie ukradła miecza ze skarbca Lestrange'ów. Nie mógł zaprzeczyć, że wówczas miał ochotę powiedzieć Bellatriks, żeby odesłała Gryfonkę do lochów, skoro tak się zarzekała o swojej niewinności. Ale nie wolno mu było tego zrobić. Musiał siedzieć w salonie, tyłem do całej sceny, i udawać, że wcale go to nie obchodzi.
Obchodziło, choć wcale nie oznaczało, że przestał zwracać uwagę na czystość krwi i inne rzeczy, które teraz nie miały najmniejszego znaczenia. Nie do końca umiał nazwać te emocje, chociaż często przyłapywał się na tym, że się nad nimi zastanawia. Czym była niemożność przebywania w jednym pokoju z kimś, kogo torturują, i jednoczesny brak pretensji do osoby, która torturowała? Przecież nauki rodziców nie mogły tkwić w nim aż tak głęboko, aby pochwalał zachowanie Belli. Nie był ignorantem, odsuwał też maksymalnie myśl, że jest po prostu strachliwym dzieciakiem. Wtedy by to oznaczało, że stuprocentowo wdał się w ojca.
Opuścił rękaw do samego nadgarstka i znów utkwił spojrzenie w baldachimie nad sobą. Poleżał tak chwilę, słuchając jak drzwi dormitorium otwierały się kilka razy, dając znać, że reszta dziewczyn zamierza przygotować się do spania. Słyszał plusk wody w łazience i przyciszone rozmowy współlokatorek na sąsiednim łóżku — nie wyłapał głosu Ginny, więc to musiały być Genevieve i Farah, chyba najbardziej denerwujące pannice pod słońcem. Nie uznawały one innej formy porozumiewania się, jak plotki oraz chichotanie. Wówczas też nie robiły nic innego, ale Draco się im nie przysłuchiwał. Aż do momentu, w którym padło jego nazwisko.
— Gene, nie zadawaj się z nim tylko dlatego, że jest bogaty! Myślisz jak Malfoyowie...
— Czyli jak?
— "Co z tego, że skończyłem z ręką w nocniku, skoro ten nocnik jest złoty?"!
Obie rozchichotały się niemalże do utraty tchu. Draco natomiast zebrał wszystkie pokłady spokoju, aby nie uciszyć tych idiotek jakimś skutecznym zaklęciem.



W tym samym czasie Hermiona męczyła się z tą samą pracą domową, którą Malfoy postanowił zignorować. Spodziewała się, że w tym roku wypracowań będzie dużo, dużo więcej, jednakże nie domyśliłaby się nigdy, że dowalą ich im AŻ TYLE.
Narzekanie na szkołę było dobrą wymówką, aby nie myśleć o ich nieudanej rozmowie. Nie chodziło wyłącznie o poczucie winy — dziewczyna wiedziała, że postąpiła źle, lecz nie zamierzała przepraszać — ale w końcu ich spotkanie miało służyć wzajemnemu ułatwieniu przebywania w obcym ciele. Przez ten incydent Hermiona nadal nie wiedziała, z kim może rozmawiać a kogo lepiej unikać, jak postępować w danych sytuacjach oraz czy wolno jej czasem odpowiedzieć na zadane przez nauczyciela pytanie. Może to głupie, jednakże ona nie umiała całkowicie zrezygnować z dzielenia się swoją wiedzą, choć reszta i tak uważała to za wymądrzanie się...
Co ciekawe, dopiero dziś zauważyła również, że Malfoy miał rację co do zmian w hierarchii Slytherinu. Nie licząc tych kilku dziewcząt, które traktowały Draco jak bożka, Ślizgoni spoglądali nań jak na przegranego, kogoś, kto nie powinien oczekiwać od młodszych kolegów dalszego wynoszenia pod niebiosa, a najlepiej w ogóle opuścić Hogwart raz na zawsze. Odwracali kota ogonem, szepcząc między sobą o "synu zdrajcy", jednocześnie zgrywając krystalicznie czystych. Jedynie nieliczni, jak Astoria Greengrass, wydawali się nie przejmować niczym. Hermiona zdała sobie sprawę, że dotychczas przeważnie ona witała się ze swoim "kolegą", a w jej głosie nie czaiły się drwina oraz pogarda.
Zamknęła książkę, bo nie mogła w ogóle się skupić. Ten esej i tak powinna oddać dopiero w następny czwartek, miała więc jeszcze kilka dni na dokończenie pisania. Nie wyszła jednak z pokoju wspólnego, a jedynie zmieniła miejsce, w którym siedziała — z kanapy pod ścianą przeniosła się na fotel w rogu pomieszczenia.
Źle czuła się w salonie Ślizgonów, zapewne ze względu na brak światła słonecznego i nieprzyjemny chłód, który ogarniał ją zaraz po wejściu do lochów. Zielonkawy poblask jeziora widocznego za wysokimi, strzelistymi oknami sprawiał, że to miejsce wyglądało na chore. Być może to porównanie było adekwatne odnośnie usposobienia większej części podopiecznych Slughorna, w końcu byli oni gorsi od zarazy... Z drugiej strony Hermiona nie mogła użyć tu określenia "brzydki", bo do takich ten pokój wspólny nie należał. Owszem, ciemnozielona tapeta, łuszcząca się szczególnie przy oknie, zimna kamienna podłoga i osobliwe obrazy czy bibeloty (zwłaszcza kryształowe czaszki oraz klamki w kształcie węży) nie dodawały przytulności, wręcz przeciwnie, niemniej było w tej mrocznej otoczce coś tajemniczego i fascynującego, zupełnie przeciwnego od szkarłatno-złotej, ciepłej kolorystyki w Wieży Gryffindoru.
Co nie zmieniało faktu, że wolałaby być teraz tam. Siedzieć przy kominku z Ginny, rozmawiać o mniej lub bardziej istotnych sprawach, odpisać Ronaldowi na jego list... Tęskniła za swoim chłopakiem. Może nie był idealny, może zmieniłaby w nim kilka drobniejszych cech — jak chociażby nauczenie go jedzenia w ciszy i z zamkniętymi ustami — ale brakowało jej go. Nie była to miłość, jeszcze nie, ale chyba wszystko ku temu zmierzało... W końcu sporo razem przeszli, a ona mogłaby wymienić co najmniej dziesięć cech, za które mogłaby go naprawdę pokochać. A jeśli dziesięć to było za mało, z chęcią znalazłaby tego więcej. Poza tym wiedziała, że i ona jest mu bardzo bliska, wręcz bywa o nią troszeczkę zazdrosny, ale która dziewczyna nie lubiła patrzeć jak jej ukochany szuka potencjalnych rywali?
Uśmiechnęła się do siebie, przypominając pytanie Rona o to, czy nadal pisuje z Wiktorem Krumem. Od dawna nie wymienili żadnego listu, on pochłonięty karierą szukającego, ona przygotowująca się na nowy rok szkolny. Ostatnim razem widzieli się w wakacje podczas odbudowywania Hogwartu, ale również wtedy nie mieli za bardzo czasu na pogawędki, ponieważ każde z nich pomagało na innych piętrach szkoły. Zresztą, Ronald nie musiał dłużej przejmować się Bułgarem, ponieważ to, co połączyło ją z tym chłopakiem na czwartym roku zniknęło już dawno i przemieniło się w miłe wspomnienie. Nigdy nie widziała siebie w roli dziewczyny sławnego gracza, wolała bardziej "przyziemnych" facetów.
Wątek o sławie sprawił, że Hermiona pomyślała również o Harrym. Biedaczyna od paru miesięcy nie mógł znaleźć dla siebie ani jednej wolnej chwili, bo bez przerwy dostawał albo listy od fanów, albo oficjalne zaproszenia na różne wystąpienia tych czy tamtych polityków, albo sam był proszony o wygłoszenie krótkiego przemówienia. Nikogo nie obchodziło, że Potter jest zmęczony niemal całym rokiem poszukiwania horkruksów i następnym, w którym rozpoczął pracę aurora.
Ocknęła się z chwilowego otępienia, kiedy do jej uszu dotarło nawoływanie. Z początku nie zwróciła na to uwagi, nieprzyzwyczajona do tego, że teraz zwracano się do niej "Draco".
— Hm? — spojrzała w kierunku wołającego ją głosu i o mało co nie wywróciła oczami, widząc tę Sarę Robbins. Dziewczę coraz bardziej zaczynało ją irytować swoimi ciągłymi próbami zwrócenia na siebie uwagi. Hermiona czasem myślała o tym, jak on by postąpił na jej miejscu, uważając swoje reakcje za zdecydowanie zbyt łagodne. — O co chodzi?
— Nie wyglądasz najlepiej... — Sara podeszła bliżej i wyciągnęła rękę, jakby chciała pogładzić jasne włosy, ale Granger uchyliła się przed pulchną dłonią z poobgryzanymi paznokciami.
Robbins poniekąd nie pasowała do Ślizgonek, które w dużej mierze należały do ładnych, szczupłych i zdecydowanie wrednych szlachcianek. Innym wyjątkiem była również Astoria, z tą różnicą, że jej brakowało tylko przesadnej złośliwości, bo urody miała zdaniem Hermiony w nadmiarze. Tak czy siak, Sara była przysadzistą szóstoklasistką z jasnymi włosami, zazwyczaj związanymi w koński ogon, i krzywo obciętą grzywką sięgającą połowy czoła. Wyglądała trochę jak przerośnięta kilkulatka, której rodzice poskąpili na fryzjera.
Teraz cofnęła rękę, wyraźnie speszona. Mruknęła coś niezrozumiale po nosem, po czym odwróciła się i powoli odeszła, jakby przez swoją wagę nie była zdolna do szybszego poruszania.
— Nic mi nie jest, ale dzięki — rzuciła Hermiona na tyle głośno, aby Sara jeszcze ją usłyszała, zanim zniknęła za drzwiami dormitorium dziewcząt z szóstej klasy. Nie miała pewności, czy jej się udało, ale nie chciała traktować nieznanej jej uczennicy oschle, nawet jeśli naprawdę na to zasługiwała.
Cóż, udało. Sara Robbins uśmiechnęła się szeroko, jakby właśnie wszystkie jej problemy przysłonił przyjemny dla ucha głos Malfoya, po raz pierwszy niezwracającego się do niej jak do kogoś gorszego.


Żądni sławy Gryfoni nawet się nie obejrzeli, jak nastał dzień przesłuchań do drużyny. O godzinie siedemnastej na boisku do quidditcha zjawiło się sporo uczniów, jednakże — jak w poprzednich latach — wystarczyło wygonić tych, którzy chcieli wywinąć się z odrabiania prac domowych/poprzeszkadzać/nie byli nawet z Gryffindoru, a trawnik znacznie opustoszał. Z początkowej czterdziestki zostało zaledwie siedemnastu uczniów, którzy chcieli spróbować swych sił i dostać się do grona graczy.
Draco stał na uboczu z Ginny, trzymając mocno swoją miotłę. Cieszył się, że zabrał ją wtedy po treningu z Granger, ale jednocześnie nieco się bał, że Weasley wreszcie zapyta, skąd ma taki sprzęt. Widział po jej minie, że ledwo powstrzymuje się od skomentowania, ale dzielnie przeskakiwała z tematu na temat, głównie udzielając rad i zapewniając, iż wszystko pójdzie świetnie.
Chwilę później kapitan drużyny zwołał wszystkich chętnych do siebie. Draco nie znał jej nazwiska, wiedział jednak, że ma na imię Demelza i od dwóch lat gra jako ścigająca. Wyglądała na dość wymagającą, ale jednocześnie bardzo miłą dziewczynę, więc Malfoy doszedł do wniosku, że nie ma się czego obawiać. W końcu teoretycznie był teraz przyjaciółką jednej z koleżanek Demelzy, więc...
Zupełnie nie pomyślał o tym, że w drużynie Gryfonów znajomości i pieniądze się nie liczą, a, jak przed laty wytknęła mu w kłótni Hermiona, talent.
— Rozegramy kilka piętnastominutowych meczy, abym mogła zobaczyć, jak radzicie sobie na boisku i czy umiecie współpracować — zaczęła kapitan surowym tonem, wyjmując z kieszeni zwinięty pergamin. Była to najwyraźniej lista potencjalnych graczy, bo dziewczyna zsunęła po niej wzrokiem, a przez sekundę jej spojrzenie padło również na Draco. — Hermiona Granger tutaj? Nigdy bym się ciebie nie spodziewała z tej strony boiska!
— Chyba ostatnio nie jestem sobą... — odparł Malfoy z przekąsem, ale wysilił się na krzywy uśmiech.
Demelza natomiast wyszczerzyła zęby, po czym zwinęła listę i popatrzyła po kolegach z domu.
— No dobrze, zaczniemy od obrońców. Wszyscy chętni na to stanowisko będą po kolei bronić obręczy, a najlepsza dwójka weźmie udział w, nazwijmy to, treningu właściwym i wtedy wybiorę nowego bramkarza. Jakieś pytania?
Nikt jednak się nie odezwał, więc Demelza gestem dała małej grupce znać, żeby poszli za nią. Reszta, w tym Draco, usiedli na trybunach aby obserwować zmagania rekrutów.
Tutaj wszystko wyglądało zupełnie inaczej, niż zapamiętał z treningów Ślizgonów. Nikt nie wrzeszczał za każdego puszczonego kafla, zamiast tego starsi członkowie pocieszali nowych poklepywaniem w ramię albo "Nie stresuj się tak!". Jeśli już komuś puściły nerwy, to mruczał przekleństwa pod nosem albo w ogóle milczał, podczas gdy drużyna Slytheriu miotała wulgaryzmami na lewo i prawo, często kierując je do kolegów, jakby to oni byli wszystkiemu winni.
Malfoy zdjął z nadgarstka frotkę znalezioną w szafce Hermiony i związał włosy. Trochę to trwało, nigdy bowiem nie musiał się męczyć z długimi włosami, ale w końcu udało mu się je ujarzmić. Miał ogromną ochotę ściąć te niesforne loki, ale nawet on nie posunąłby się do czegoś takiego; coś mu mówiło, że włosy są dość ważnym elementem bycia dziewczyną...
Czekał na rozstrzygnięcie dwie godziny, a od siedzenia na twardej ławce poczuł lekkie odrętwienie dolnej części pleców. Jednak kiedy wstał i się poprzeciągał, poczuł się znacznie lepiej. Krytycznym wzrokiem zmierzył dwóch rosłych chłopaków, jakich Demelza wybrała z ósemki — niejaki Clarence Todd, który budową przypominał trójkąt ze względu na bardzo szczupłe nogi i barczyste ramiona, oraz Henry Brown, chłopak o nieproporcjonalnie dużych dłoniach. Draco zachichotał pod nosem, kiedy pomyślał sobie, że Brown mógłby na raz bronić dwóch obręczy, gdyby po prostu zasłonił je wielkimi łapskami.
— Teraz szukający! Ta dwójka, która najszybciej złapie znicza przejdzie do ostatniego "etapu". Nie zapominajcie, że oprócz znicza w powietrzu latają też tłuczki!
Malfoy wepchnął się w kolejkę i udało mu się być trzecim, zaraz po innych dwóch Gryfonkach. Trochę dziwiło go, że na tę pozycję jest tyle kandydatek płci żeńskiej, ale może to i lepiej? W końcu on tylko powłokę miał dziewczyńską, a nadal był tym samym zwinnym i spostrzegawczym chłopakiem.
Chyba.
Tym dwóm dziewczynom poszło nie najgorzej, jedna złapała znicza po dziesięciu, druga po trzynastu minutach, ale zdaniem Draco przegapiły kilka okazji znacznie wcześniej. Gdy nadeszła jego kolej, odetchnął głęboko, otarł dłonią pot znad górnej wargi i zbliżył się do reszty drużyny. Ginny pokazała mu uniesiony kciuk.
— Teraz ty, Hermiono. Nie przejmuj się, jeśli ci nie wyjdzie, nie możesz być przecież najlepsza we wszystkim. — Demelza uśmiechnęła się do niego, a Draco wyczuł w jej głosie nutkę niedowierzania. Był przekonany, że wszyscy traktują kandydaturę Granger jak jakiś żart, on pewnie też by tak pomyślał, ale i tak zamierzał im udowodnić, że jest o niebo lepszy od pozostałych.
Przerzucił nogę przez miotłę i poczekał na znak, a kiedy Demelza zagwizdała, wzbił się w powietrze. Nie pomyślał, że Gryfonka jest znacznie lżejsza od niego, przez co odepchnął się trochę za mocno i o mało co nie spadł, jednak chyba nikt tego nie zauważył...
Uśmiechnął się, kiedy okrążając boisko poczuł wiatr na twarzy. Brakowało mu quidditcha, zupełnie zapomniał, jak cudownie jest lecieć na miotle i nie musieć się niczym przejmować. Jedynym jego zmartwieniem były znicz i tłuczki, ale czym to jest wobec tkwienia w cudzym ciele?...
Zahamował gwałtownie, aby skupić się na wypatrywaniu złotej plamki gdzieś na niebie. Było ono jasnoróżowe, powoli zmierzchało, a słońce znikało za horyzontem. Za pięć minut powinno całkowicie się schować, a wtedy dostrzeżenie znicza będzie znacznie trudniejsze, Draco musiał więc się pośpieszyć.
Minuty mijały, a nigdzie nie było skrzydlatej piłeczki. Zaczynał się irytować, że przecenił swoje możliwości, że mógł potrenować, zamiast z góry zakładać sukces. Nigdy się chyba nie nauczy, że nie we wszystkim jest taki doskonały... Robiło się też coraz ciemniej, ścigające wbiły już po dwa gole, a on nadal krążył w kółko bez żadnego impulsu do działania.
Nagle go zobaczył, tuż koło ucha jednego z pałkarzy. Pochylił się, mocniej ścisnął rączkę Nimbusa 2001 i pognał w tamtą stronę, mocno wytężając wzrok. Nie mógł tak tego przepuścić, miał jeszcze pięć minut do końca meczu, jeśli złapie znicza teraz to wyrówna czas z tą pierwszą dziewczyną.
Wyciągnął lewą rękę, kiedy był blisko. Złoty znicz trzepotał skrzydełkami kilka cali od palców Malfoya, który pochylił się jeszcze bardziej, zaciskając zęby z wysiłku.
— Mam! — zawołał tryumfalnie, kiedy zacisnął dłoń wokół szamocącej się piłeczki.
Demelza gwizdnięciem oznajmiła koniec meczu i wszyscy poszybowali w dół.
— No, no, jedenaście minut! Jeśli ostatnia osoba będzie od ciebie gorsza, masz spore szanse na dostanie się do drużyny, Granger! — Kapitan klepnęła ją w ramię, a później to samo zrobiła Ginny, miała jednak bardzo dziwną minę.
Pełen samozadowolenia Draco nie zauważył tego. Wrócił na trybuny, gdzie przez kolejne piętnaście minut obserwował zmagania ostatniego zawodnika. Jego ekscytacja rosła, kiedy wyraźnie dostrzegł, jak beznadziejnie sobie ten chłopak razi, w ogóle nie umiał się skupić.
Po kolejnym gwizdku jasnym było, że Draco i pierwsza kandydatka przechodzą dalej. Zrobiło się jednak już tak ciemno, że Demelza ogłosiła, iż druga część przesłuchań odbędzie się nazajutrz o jedenastej.
— Zbierzcie siły i do zobaczenia jutro!
Malfoy chwycił miotłę i powoli ruszył w stronę szkoły, nucąc pod nosem coś w stylu pochwalnej ody do samego siebie. W pewnym momencie ktoś zatrzymał go chwyceniem za ramię, a następnie zobaczył rude włosy i brązowe oczy Ginny, pełne podejrzliwych błysków.
— Teraz jestem pewna, że coś przede mną ukrywasz. Ta miotła nie należy do ciebie, nie miałaś jej ze sobą w pociągu. I możesz mi powiedzieć, od kiedy jesteś leworęczna? — Ruda uniosła brwi, mocniej zaciskając palce na ramieniu Malfoya.
— Przestań, to boli! — Wyrwał się, ale nie poszedł dalej. — Możesz nie doszukiwać się spisków we wszystkim, co robię? Lewą ręką było mi po prostu łatwiej, a ta miotła... Nie interesuj się, ale miej pewność, że nic złego się nie dzieje.
— Jednak coś się dzieje, przecież to widzę! Ty i Malfoy ciągle gadacie na przerwach, do tego ten Nimbus jest łudząco podobny do tego, na którym on lata! Powiesz mi, czy sama mam się przekonać, o co chodzi?
— Rób co chcesz, daj mi spokój — warknął rozeźlony, po czym zostawił ją na boisku. Musiał porozmawiać z Granger, znowu. I z dyrektorką, przecież na pewno istniał jakiś sposób!

***

Ostatnio sporo czekałyście na rozdział, więc ten dodaję wcześniej, aby odpokutować! :D Jak wam się podoba nowy szablon? Sporo się nad nim namęczyłam, ale koniec końców efekt nie jest chyba najgorszy...

30 komentarzy:

  1. Świetnie napisane, jak zwykle :)
    Nie wydaje mi się, żeby rozmowa Malfoya z dyrektorką dała jakieś skutki :)
    Za to nie mogę doczekać się jego rozmowy z Mionką :)

    Pozdrawiam,
    opewnejpani.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Da skutek czy nie, tego nie wiadomo. ;) Tak czy siak, dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam!

      Usuń
  2. Zacznę od szablonu, bo jest naprawdę śliczny ;D szczególnie ten nagłówek, dalej mam do niego słabość. Nie wiem czy sama przerobiłaś tak tą fotę, czy ją znalazłaś, ale świetnie wpasowuje się w fabułę bloga.
    Jeden z niewielu blogów, w których Draco po wojnie nie jest już bożyszczem tłumów, wywyższającym się i powszechnie uwielbianym.... (no przynajmniej przez Ślizgonów) całkiem ciekawa odmiana.
    Dużo rozmyślań w tym rozdziale i w sumie bardzo mi się to podoba. Twoje notki nie muszą ociekać akcją, żeby były ciekawe ;)
    Końcówka najbardziej mi się podoba, bytrzak z tej Ginny! Ciekawe czy w końcu wpadnie o co w tym wszystkim chodzi.

    Pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdjęcie znalazłam, już autorka poprzedniego szablonu go używała i na szczęście na swoim deviantarcie podlinkowała stronę, z której zdjęcie pochodzi. :D Ech, niestety dopiero teraz zauważyłam kilka niedociągnięć w tym nagłówku, jednak nie mam już jak ich poprawić... Niemniej cieszę się, że się podoba. :D
      Wiesz, chciałam pokazać go inaczej, bo moim zdaniem byłoby to dziwne, gdyby po wojnie Ślizgoni nadal go uwielbiali. Poza tym, to "uwielbienie" w książkach i tak nie było moim zdaniem szczere, w końcu Malfoy był wrednym gnojkiem, ale bogatym i ze znajomościami. :D
      Szczerze mówiąc pisanie z perspektywy Hermiony idzie mi znacznie trudniej niż kiedy piszę "jako Drako". Sama nie wiem, dlaczego tak się dzieje, mogłabym napisać kilka stron o nim bez mrugnięcia okiem, a kiedy przychodzi kolej Granger... Cud, że wpadłam na to, aby napisać o Ronie i Harrym.
      Ginny zawsze była kumata, nie ma co ukrywać! Na razie wiadomym jest chyba, że ruda po prostu sądzi, iż Hermiona coś tam teges na boku z Malfoyem, nie ma więc nic dziwnego w jej złości. :D

      Usuń
  3. Ale szybko dodałaś rozdziałów! Dodatkowo jest on naprawdę długi (mam wrażenie, że znacznie dłuższy od poprzednich). Miła niespodzianka :D
    Faktycznie sporo przemyśleń, które pewnie u większości osób wyszłyby bardzo nudne, a tutaj z przyjemnością śledziłam przebieg myśli Draco i Hermiony. Pewnie dlatego, że każda z myśli, którą poruszyłaś, ma faktycznie sens i widać, że nie chodzi o to, aby wydłużyć rozdział. Po prostu oni muszą zastanawiać się nad takimi rzeczami, szczególnie biorąc pod uwagę sytuację, w jakiej się znaleźli.
    Trochę zabrakło mi jakiekolwiek reakcji ze strony Draco, kiedy przebrał się w piżamę Granger (wiem, że to nie pierwszy raz w opowiadaniu, kiedy to zrobił, ale nie uraczyłaś nas jeszcze opisem jego przeżyć związanych z ciałem Hermiony). Nawet odrobinę byłam zawiedziona, ale kupiłaś mnie w pełni fragmentem o bliźnie Hermiony (cieszę się, że o tym nie zapomniałaś!), dlatego ci wybaczę :D
    Zakończenie najlepsze. Chciałabym, aby Ginny sama domyśliła się, co się stało z Hermioną i Draco. Myślę, że jest na tyle inteligentna, że jest w stanie dojść do tego samodzielnie :D

    Planujesz wprowadzenie Harry'ego albo Rona? Myślę, że ciekawa mogłaby być ich konfrontacja z Draco w ciele Hermiony :D

    Do następnego ;)

    ~ Nighty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajął prawie 6 stron, ale i tak uważam, że powinnam pisać więcej... Z zazdrością patrzę na opowiadania, gdzie rozdział ciągnie się w nieskończoność, choć z drugiej strony takie przesadzanie też nie jest najlepsze. A dodałam go szybciej, bo między II a III była spora luka. :D
      O, nie wyszło nudne? Jak ja to czytałam to odnosiłam wrażenie, że to flaki z olejem albo i gorzej, a do tego Draco znów wyszedł taki melancholijny i rozmemłany...
      Ajj, mogę stracić przez to czytelników, ale muszę wyznać, że nie umiem opisywać takich rzeczy. Nie wiem, jakoś spod moich rąk nie wychodzą najlepsze zdania odnośnie cielesności, ciekawości odnośnie cudzej fizyczności, ale... postaram się jakoś więcej tego wplatać w fabułę. :)
      Cóż, nie zdradzę jak to się wszystko potoczy, ale chyba nie będziecie zawiedzione. :D

      Planuję, przecież w poprzednim rozdziale Ron napisał w liście, że wpada do Hogsmeade! A do tego czasu NA PEWNO nie uda im się odmienić. :D A żeby nie było, że tylko Draco ma ubaw, dla Hermiony też mam przygotowaną "niespodziankę"!
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Przyjeżdżam dziś do domu, włączam zakładki i co widzę? Nowy rozdział! I nagle pojawia się uśmiech na mojej buzi. :)
    No, no, no. Fiu, fiu, fiu. Rozdział perełka. Z resztą, jak wszystkie.
    Fragment o bliźnie Hermiony jest naprawdę dobrze napisany. Dobrze, że go nie pominęłaś. Wszystko, co powinno być zawarte, zostało zapisane. Zero uwag z mojej strony.
    I wreszcie, coś na co czekałam. Quidditch ! Kolejny dobry fragment... Chyba za dużo Cię chwalę. Jednak z drugiej strony, za co mam cię ganić, jak wszystko jest idealne ? :>
    Ładny szablon, ale wcześniejszy mi się bardziej podobał. Kwestia gustu. :)

    Podsumowując: Szczerze przyznaje, że dopóki co, ten rozdział najbardziej mi się spodobał.

    Pewnie spodziewasz się, co teraz napiszę, no ale, może to będzie kolejny argument za szybkim dodawaniem notek. Najchętniej poczekałabym do momentu, kiedy zakończysz historię i wtedy przeczytałabym wszystko jednym tchem. Jestem mało cierpliwym człowiekiem i codziennie wchodzę (czasem nawet kilka razy) i sprawdzam, czy nie ma czegoś nowego. Jednak z drugiej strony, gdybym miała poczekać do końca to chyba zwariowałabym z oczekiwania. A ktoś musi Cię wspierać! :D

    Czekam. Nie mogę się doczekać.

    mince.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że moje rozdziały wywołują uśmiech. :D Za dużo tych komplementów, a nigdy nie wiem, jak na nie reagować, więc tylko dziękuję wszystkim wkoło...
      Starałam się, aby fragment z blizną nie wyszedł jak rozmyślenia nastolatki i chyba faktycznie nie jest najgorszy. Jak tak teraz go czytam, to mogłam trochę więcej w nim napisać...
      A wiesz, że fragment z quidditchem szedł mi najwolniej? Strasznie się irytowałam tym, że nie ma jako takich synonimów dla "znicza" i innych określeń dotyczących gry, a nie lubię kiedy w jednym akapicie mam jedno słowo powtórzone kilkanaście razy.
      Tu się zgodzę, jak dotąd ten rozdział jest najlepszy, ale ten opisujący przyjazd Rona na pewno go pobije. :D

      Ach, podobne odczucia mam względem kilku blogów - niby chciałabym wszystko na raz, ale z drugiej strony lubię to niecierpliwe wyczekiwanie na nowy rozdział, bo wiem, że nie wytrzymałabym dłuższego okresu czasu bez przeczytania dobrego kawałka tekstu. Naprawdę wchodzisz codziennie? Cóż, to cholernie miłe, ale nie dam rady dodawać rozdziałów co tydzień, niestety. :<
      Bardzo jestem ci wdzięczna, zresztą nie tylko tobie a wszystkim komentującym, że mnie wspierasz i podsuwasz pomysły na to, co mogłabym zmienić lub dodać. :)

      Ściskam mocno!

      Usuń
  5. Szablon jest świetny, dałabym sobie lewą rękę odciąć za takie cudeńko. No ale przejdźmy do właściwej części komentarza, bo raczej nie chcesz słuchać moich wywodów o szacie graficznej. ;)
    Rozdział dodałaś szybko, a na dodatek wydaje mi się on dłuższy od poprzednich. A co najważniejsze, tekst jest genialnie napisany i lekko się go czytało, co bardzo dobrze świadczy o Twoim stylu pisania.
    Myśli i uczucia Draco przedstawiłaś w taki... Malfoyowaty sposób. Zachowałaś racjonalizm i nie przesadziłaś, ale jednocześnie opisałaś wszystko dokładnie, z emocjami. Mogłam przez chwilę wejrzeć w głąb Draco, nawet w pewien sposób poczuć to, co on i bardzo mi się to spodobało.
    Jego stosunek do Ginny nieco mnie bawi, rzecz jasna pozytywnie. Bo mam wrażenie, że on jednak polubił ją trochę mimo woli, a to urocze i niespodziewane.
    Fragment z blizną na ramieniu Hermiony był nieco wzruszający, ale ponownie zachowałaś umiar i nie przesłodziłaś jakimiś sentymentalnymi gadkami Draco, z czym niestety na kilku innych blogach się spotkałam. To w końcu Malfoy, jakby nie było.
    "Co z tego, że skończyłem z ręką w nocniku, skoro ten nocnik jest złoty?" - dziewczyny genialnie Malfoya podsumowały. Zrobiło mi się go nawet szkoda, ale przecież on przez dłuższy okres czasu naprawdę taki był i nie dziwię się, że większość go tak postrzega. To zdanie jest mistrzostwem.
    Z rozmyślań Hermiony wnioskuję, że będą się musieli spotkać jeszcze raz, prawda? Byłoby ciekawie. Tylko żeby tym razem naprawdę pogadali. ;D
    Fajnie, że kilku Ślizgonów (czy raczej Ślizgonek) jest miłych. Zwłaszcza ucieszyła mnie postać Astorii, którą bardzo lubię. Jestem ciekawa, czy jeszcze się pojawi, na co w głębi serca liczę. Zawsze to jakaś odmiana.
    Chyba najbardziej podobał mi się fragment z quidditchem. Wyszedł naturalnie i po prostu świetnie. Momentami mnie śmieszyły reakcje Gryfonów (na przykład Demelzy), a poza tym zaintrygowała mnie rozmowa Draco z Ginny. Mam cichą nadzieję, że Weasley naprawdę się dowie o zamianie Draco i Hermiony. Nie wiem w sumie dlaczego, ale wydaje mi się, że tak byłoby ciekawiej, fajniej.
    Coś czuję, że specjalnie przeniosłaś resztę przesłuchań na następny dzień. Będzie się działo chyba. ;)
    Podsumowując może nieco wulgarnym słowem, ale za to pełnym zachwytu i emocji - wyszło zajebiście. Nie wiem, jak to robisz, ale piszesz cudownie.
    Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością.
    Pozdrawiam serdecznie,
    Ap

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po co od razu odcinać rękę! Mogłabym spróbować wykombinować jakiś szablon na Czyste Serce, ale nie obiecuję, że nagłówek będzie ładny - sensowne grafiki wychodzą mi od święta, niestety... :<
      Nie widzę powodu, aby Draco nie miałby Ginny lubić, w końcu wcześniej oceniał ją tylko na podstawie nazwiska, a teraz mógł się przekonać, że Weasley wcale nie jest taka zła. :D
      Malfoya od dziecka wychowywano w wierze, że czystokrwiści czarodzieje są nadludźmi, więc moim zdaniem jasnym jest, żeby w pewien sposób uznawał postępki swojej rodziny za słuszne. Ale on jest też przecież tylko człowiekiem, co widać było chociażby w jego zachowaniu w VI części, więc jakiś zalążek współczucia musiał w nim być...
      Och, rozmów będzie jeszcze mnóstwo, a biorąc pod uwagę fakt, jak nieudolnie im one wychodzą, chyba lepszym rozwiązaniem byłoby pisanie listów. :D
      Dziękuję! Szczególnie że jakiś czas zastanawiałam się, czy to zdanie ma w ogóle jakikolwiek sens względem słów wypowiedzianych przez tę dziewczynę, ale spytałam o radę mojego "eksperta" od logiki w opkach i nie miała zastrzeżeń, hah.
      Astoria jest elastyczną postacią, ale w jej kreowaniu biorę pod uwagę fakt, że wedle kanonu została żoną Draco i kimś, przed kim się otworzył. Iii mogę też zdradzić, że mam wobec niej pewne plany. ;)
      Świadomość Ginny o zamianie pewnie sporo by pomogła i Hermionie, i Draco który przecież nie do końca orientuje się, co i jak w Gryffindorze. A poza tym nie stawiałoby to przyjaźni z Granger na włosku, bo przecież ruda już podejrzewa Hermionę o jakieś machloje, że tak powiem.
      Ech, sama do końca nie wiem, jak to będzie z tą drugą częścią przesłuchań. Z początku miały zostać przełożone tylko dlatego, że faktycznie zrobiło się zbyt ciemno. :D Ale twój komentarz sprawił, że mam ochotę dodać do tego trochę emocji.
      Aaach, dziękuję, dziękuję! Polemizowałabym odnośnie "cudowności" mojego stylu pisania, niemniej strasznie miło wiedzieć, że komuś się to podoba. :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Serio mogłabyś coś na "Czyste serce" wykombinować?
      No tak, z Twoją wizją Malfoya zgadzam się w zupełności.
      No cóż, listy też by były niezłe, jak by tak na to spojrzeć. I nawet ciekawsze, bo nie przerywaliby sobie ciągle. ;D
      Na Astorię bardzo się cieszę. W sekrecie zdradzam, że jest to jedna z moich ulubionych postaci, choć w książkach niewiele się pojawiała. Może to dlatego, że musiała być kimś naprawdę dobrym, aby Draco mógł się właśnie przed nią otworzyć i obdarzyć miłością.
      Jeju, miło, że podrzuciłam Ci jakiś pomysł. Zawsze to jakaś świadomość, że w można dać autorowi coś w zamian za cudowne rozdziały (tak, cudowne i zdania nie zmieniam, nawet co do stylu pisania xD).
      Ściskam,
      Ap
      czyste-serce.blogspot.com
      listy-do-losu.blogspot.com

      Usuń
  6. pierwsze wrażenie - nowy szablon, świetny! rozdział również bardzo udany, dobrze, że ginny zaczęła coś podejrzewać, no i czyżby hermiona zaczynała lubić niektóre ślizgonki? czekam na kolejną rozmowę hermiony i draco;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, a gdzie w książce było powiedziane, że Hermiona nie lubi żadnej Ślizgonki? :D Okej, może nie darzyła sympatią Malfoya, Pansy i reszty tego kółeczka uwielbienia, ale wątpię aby Granger była na tyle płytka, aby nie znosić kogoś za samą przynależność do domu. ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Rozdzial napisany genialnie- pochlonelam go w ciagu kilku chwil;) Podoba mi sie ten pomysl z zamiana cial. A Hermiona jako szukajac- to moze byc ciekawe. Widze, ze Ginny sie domysla czegos- w sumie nie dziwie sie, zna Mione na tyle, zeby wiedziec ze cos jest nie tak;) Czekam z niecierpliwoscia na kolejny rozdzial?
    beznadziejnie-zakochana.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział cudowny, a historia jest naprawdę wciągająca. Bardzo podoba mi się Twój styl pisania, lekkie pióro i szczypta dobrego humoru. Na Twojego bloga trafiłam z Posegregowanych i nie żałuję, masz nową czytelniczkę!
    Pozdrawiam
    OwlShadow
    PS Zapraszam do mnie:
    http://demonychaosu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Szablon jest piękny, a rozdział cudowny! Trafiłam na tego bloga przed rejestr blogów i od razu się zakochałam :D Pomysł jest świetny, a Ty piszesz jeszcze lepiej. W ogóle chyba nigdy nie spotkałam się z czymś podobnym, a to wielki plus! Kolejny jest taki, że nie robisz z Malfoya kogoś kto będzie w stanie idealnie udawać Hermionę. Nawet to, że kiedy Ginny wypytywała o miotłę, on się jej wyrwał, cały Draco, a ty na szczęście nie robisz z niego ciepłych kluchów. Hm ogólnie na miejscu Hermiony pewnie pomyślałabym o eliksirze wielosokowym, w końcu już raz go warzyła, a on mógłby - choćby tylko na chwilę - rozwiązać ich problemy.
    Niecierpliwie czekam na nowy rozdział! Pozdrawiam, dodaję do obserwowanych i życzę duuuużo weny! ;)
    Atelier {stop-dreaming-hp.blogspot.com}

    OdpowiedzUsuń
  10. Twój blog jest cudowny, uwielbiam go! Cieszę się, że pojawiły się komplikacje XD Ginny zaczyna coś podejrzewać - bardzo dobrze. Nie mogę się doczekać, jak Ruda odkryje sekret Hermiony i Draco. To by było ciekawe :D No i jestem bardzo ciekawa, co wymyślisz, co musi się stać, aby Granger i Malfoy weszli w swoje ciała. Masz cudowne pomysły. To jeden z najlepszych blogów, jakie kiedykolwiek czytałam <3 Podobały mi się rozważania Draco, gdy leżał w łóżku. I ten powrót do sceny torturowania Hermiony. Bardzo ładnie to opisałaś :) A cytat z nocnikiem GENIALNY! Aż się uśmiechnęłam do monitora :D Ten quidditch to bardzo ciekawa sprawa. Zastanawiam się, co będzie, gdy Hermiona będzie prawdziwą Hermioną. Jako że nie potrafi grać, będzie chyba musiała zrezygnować, ale jaką znajdzie wymówkę? :D Ach, już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału <3
    Pozdrawiam i życzę weny!
    http://dramione-fremione.blogspot.com/
    http://magic-can-do-everything.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja oczywiście pojawiam się z opóźnieniem ale już jestem.
    Aj ile się w nim działo.
    Trochę mało było Draoc i Hermiony ale za to naprawdę świetna rozegrana akcja.
    Bardzo podobał mi się opis meczu i sceny biednej Hermiony.
    Naprawdę wspaniale to wszystko pokazałaś.
    Pozostaje tylko czekać na kolejną część.
    pozdrawiam mocno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S.
      przepraszam że tak skromnie następnym razem postaram się lepiej.

      Usuń
  12. Dopiero niedawno zaczęłam czytać to opowiadanie i muszę przyznać, że jest po prostu genialne! :D Masz świetne pomysły i cudownie piszesz. Jeny, już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Mam nadzieję, że szybko pojawi się na stronie :) Nie czytałam książek o Harrym Potterze, ale filmy oglądałam i wydaje mi się, że świetnie odtworzyłaś charaktery swoich głównych bohaterów. Naprawdę jestem pod wrażeniem twojego dzieła i mam nadzieję, że znajdzie się tu jeszcze duuuużo rozdziałów. Trzymam kciuki za twoje dalsze prace, jestem pewna, że będą tak samo wspaniałe, jak dotychczas. :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Możesz być spokojna, szablon jest cudowny <3
    Rozdział jak najbardziej udany. Ginny zaczyna coś podejrzewać, czyli z pewnością będzie ciekawie. Ciekawe jak potoczy się kolejna rozmowa naszych bohaterów. Już się nie mogę doczekać kolejnego świetnego rozdziału :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. aaa rozdział jest świetny z resztą jak wszystkie poprzednie. Nie mogę doczekać się kolejnego. Pięknie piszesz.

    Zapraszam do mnie na bloga z miniaturkami dramione http://you-make-me-rise-when-i-fall-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Nawet nie wiem jak trafiłam na Twojego bloga, ale zakochałam się w nim od razu! Już spotkałam się z motywem zamiany ciał w dramione, ale ty pokazałaś to najlepiej! Świetnie ukazujesz takie małe fakciki, które (np. Ginny) uświadamiają, że coś jest nie tak (chociażby leworęczność). Co prawda przyzwyczaiłam się do prymusa Malfoya, a nie leniwego Malfoya jeśli chodzi o naukę, ale myślę że druga opcja zdecydowanie bardziej pasuję do Twojego opowiadania. Ciekawi mnie też jak zareaguje Hermiona, kiedy zobaczy Mroczny Znak na :"swoim" przedramieniu.
    Życzę Ci mnóstwo weny bo pomysł masz świetny! Byle tylko wytrwać do końca!

    PS Szablon jest świetny. Ten nagłówek powala z nóg. Musiałaś się nad nim mega napracować, winszuję :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Witam serdecznie, miło mi poinformować, że oceniłam Twój blog oraz opowiadanie 'Swapped souls' na Ostrzu Krytyki. Zapraszam Cię do zapoznania się z oceną oraz do skomentowania jej. Pozdrawiam serdecznie, Marta.
    http://ostrze-krytyki.blogspot.com/2014/07/230-dramione-swapped-souls.html

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej, ocena Twojego opowiadania została właśnie opublikowana na krytyka-dla-odwaznych.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Heh, dopiero tu trafiłam i na pewno zostanę na dłużej :)
    Pierwsze na co zwróciłam uwagę to szablon. Jest po prostu boski. Raczej minimalistyczny, uroczy i słodki. Czyli coś, co lubię najbardziej. Nie przesadzę, jeśli powiem, że w życiu nie widziałam ładniejszego <3
    A co do powiadania- pomysł genialny sam w sobie. Nareszcie dramione, którego akcja nie zaczyna się na peronie 9 i 3/4, kiedy Dracuś zrozumiał swoje złe czyny, a Hermionka nagle zrobiła się biuściata i w ogóle taka trendy.
    Podoba mi się Twój styl. Czyta się lekko, opisy są płynne. Cud, miód i orzeszki.
    Jest tylko jedna rzecz, która baaaardzo mnie intryguje, a jest niekoniecznie na miejscu. Zastanawiam się tylko, jak Draco w hermionowym ciele przetrwa TE dni xD
    No i jeszcze jedno pytanko- będzie Teoś? <3 Bo ciężko go w ff znaleźć, a bardzo go lubię ;-;

    Ściskam, em.

    potterowskie-co-nieco.blogspot.com
    nieco-pesymistycznie.blogspot.com
    talis-vita.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. dziękuję misiu x
    do następnej publikacji, do rozdziału piątego :) x
    M. x

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetne opowiadanie. Czekam na następny rozdział i życzę dużo weny.
    Zapraszam też do siebie: dramione-niku.blogspot.com
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  21. super blog!!! czekam na następny rozdział :)
    -Sandra :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Cześć ;) trafilam na another dramione przypadkiem i bardzo mi sie spodobało :) wielka szkoda, ze opuściła Cię wena. Myslalam, że chociaż ss będzie dłuższe, nawiasem mowiac to jest świetne!!! Masz pojecie jaki by był z tego świetny film!? Mam nadzieję, ze jewzcze pojawiają się kolejne rozdziały. Szkoda marnować taką pomysłowość. Blog wspanialy, szkoda, że taki krótki. Życzę Ci duuuuużo weny i pozdrawiam ;) Ola

    OdpowiedzUsuń