27 kwietnia 2014

Rozdział II

Pierwszy dzień ich zamiany przebiegał o wiele lepiej, niż oboje się spodziewali. Ale, w przeciwieństwie do Draco, Hermiona była świadoma, że ten zjazd z górki długo nie potrwa i prędzej czy później będą musieli zmierzyć się z rzeczami o wiele gorszymi, niż zwykłe siedzenie na lekcjach. Granger najbardziej obawiała się quidditcha, wręcz odczuwała nutkę paniki na myśl, że nie tylko będzie musiała wzbić się wysoko w powietrze, ale też szukać znicza, starając się zachować standardowy poziom gry Malfoya. Nie żeby uważała go za świetnego szukającego, ale był na tyle dobry, że nagły spadek formy na pewno zostałby zauważony.
Draco natomiast wcale nie zaprzątał sobie głowy utrzymaniem opinii Hermiony jako najlepszej uczennicy. Nie wyrywał się do odpowiedzi, nie słuchał uważnie, właściwie to był dość znudzony i bawiło go, że po zadaniu pytania nauczyciele zerkali wyczekująco w jego stronę. Jednak gdy "panna Granger" nie była skłonna wyrecytować formułki podręcznikowej z dokładnością co do jednego słowa, na ich twarzach przez sekundę malowały się zawód i zdziwienie. Do końca dnia Gryffindor nie zdobył ani jednego punktu dzięki rozległej wiedzy inteligentnej koleżanki.
Posiłki przebiegały podobnie jak drugie śniadanie — ani Draco, ani Hermiona nie rozmawiali dużo z kolegami z domu, czasem rzucając jakąś lakoniczną odpowiedź. Niemal cała ich uwaga skupiała się na obserwowaniu tego drugiego i pilnowaniu, czy nie robi głupstw. Każde było szczerze zdumione, jak gładko im to wychodzi, za cud uważając, że nikt się jeszcze nie połapał, że coś jest nie tak. Jedynie Ginny coraz bardziej marszczyła brwi, kiedy próbowała wypytać przyjaciółkę o Rona, ale za każdym razem słyszała "A jak ma być? Jest jak zwykle", wypowiedziane dość zgryźliwie i jakby z nutką kpiny. Weasley najwyraźniej doszła do wniosku, że Hermiona nie miała humoru, więc nie drążyła tematu i zajęła się swoim jedzeniem.
Przed dwudziestą dziewczyna opuściła dormitorium, niosąc Nimbusa 2001. Denerwowała się, trening z Malfoyem na pewno do przyjemnych nie będzie należał, nie miała też pojęcia, ile może to potrwać. Musiała jeszcze napisać jedno wypracowanie, wprawdzie jako Draco nie musiała AŻ TAK dbać o oceny, ale wewnętrzna potrzeba bycia najlepszą nie pozwalała jej odpuścić.
— Spóźniłeś się — rzekła chłodno, kiedy chłopak zjawił się pięć minut po ósmej, idąc przez stadion beztrosko, z rękoma wciśniętymi w kieszenie szarej bluzy, którą chyba pożyczył od Ginny.
Po chwili z przerażeniem stwierdziła, że Malfoy się przebrał i od razu do głowy przyszła jej myśl, że pewnie bez cienia skrępowania oglądał sobie jej półnagie ciało. Cóż, wprawdzie ona też zmieniła szatę szkolną na taką do gry, ale to nie zmuszało jej do pozbywania się innych części odzieży. Aż się wzdrygnęła na samą myśl.
— Nie mogłem znaleźć w twoim kufrze nic nadającego się na trening, a raczej nie chciałabyś, abym przyszedł tu w jakichś koronkach, co? Spokojnie — dodał po sekundzie, jakby odgadując jej myśli — nie zrobiłem nic nieodpowiedniego. Ale przydałoby ci się trochę utyć, tu i tam masz za mało...
— Uważaj, żebyś ty niedługo nie miał tu i tam za mało — odwarknęła, a na jej policzkach pojawił się blady rumieniec.
— Po co się denerwujesz? Daj spokój, Granger. Nie przyszliśmy tu plotkować o wyglądzie — zamilkł na moment, wpatrując się w trzy pętle po jednej stronie boiska. Nawet nie przemyślał, jak ten ich trening ma wyglądać, nigdy nie musiał zastanawiać się nad takimi rzeczami, bo nie był kapitanem. Nie wiedział też, czy umiejętności Gryfonki w lataniu na miotle poprawiły się od czasu, kiedy w pierwszej klasie, jego zdaniem, się nie popisała.
— Dobra, wsiadaj na miotłę i zrób kilka kółek, żebym zobaczył, jak latasz. — Machnął ponaglająco ręką i usiadł na ławce. Dziewczyna tylko obrzuciła go pełnym wyrzutu spojrzeniem, niezadowolona z jego rozkazującego tonu, ale darowała sobie komentarz. Z nutą obawy przerzuciła lewą nogę na drugą stronę miotły i odepchnęła się od ziemi.
Z ust wyrwał jej się krótki okrzyk zdumienia, kiedy Nimbus z zadziwiającą prędkością poszybował w górę. Nie wiedziała, jak ma powstrzymać wnoszenie się miotły coraz wyżej, szarpnęła więc machinalnie rączką. Od razu się zatrzymała, a Hermiona mogła przypomnieć sobie, co na zajęciach z latania mówiła profesor Hooch. "Pochylić się do przodu, nie wykonywać bez potrzeby zbyt gwałtownych ruchów, rączkę miotły trzymać płasko", usłyszała w głowie surowy głos nauczycielki. Skorzystała z tych wskazówek, po czym, trochę niezgrabnie, przeleciała kilkanaście metrów, a gdy jedna z trybun niebezpiecznie się zbliżała, Hermiona przesunęła rączkę na lewo, aby skręcić. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem, dumna z siebie i z tego, że jeszcze w ogóle żyje. Wręcz nienawidziła latania, uznawała to za zajęcie odpowiadające chłopcom, którzy nigdy nie martwili się konsekwencjami wynikającymi z tak nieodpowiedzialnych rozrywek.
Była też pewna, że tam na dole Malfoy ma z niej niezły ubaw.
Myliła się. Draco, widząc jej marne starania, zasłonił twarz dłońmi. Nie zrobiła nawet jednego kółka, a już minęły co najmniej dwie minuty. On w tym czasie przeleciałby już kilkanaście długości boiska, ba, już pewnie wypatrzyłby znicza. Nadzieja na dostanie się do drużyny malała z każdą sekundą patrzenia na to, jak Nimbus leci dziwacznie, może nawet wyczuwając, że nie siedzi na nim jego właściciel, a słaba podróbka. Koniecznie trzeba było znaleźć sposób na tę beznadzieję.
Hermiona wylądowała pięć minut później, po wykonaniu zaledwie jednego okrążenia. W połowie drogi miotła odmówiła posłuszeństwa i zwyczajnie się zatrzymała, nie wykazując chęci na dalszy lot. Granger najpierw krzyczała "No rusz się!", szarpała rączką, ale to tylko pogłębiało bunt pojazdu. W końcu zdecydowała się użyć zaklęcia Levicorpus (cud, że pomyślała o schowaniu różdżki w wewnętrznej kieszeni) aby siłą zmusić miotłę do wylądowania. Trochę się z tym namęczyła, bo nie było łatwo kierować w ten sposób, ale na szczęście się udało.
Poczuła szczerą ulgę, gdy jej stopy dotknęły ziemi, ale też wściekłość, że Draco zmusił ją do czegoś takiego. Cisnęła miotłą, którą on w ostatniej chwili złapał. Minę miał taką, jakby ledwo powstrzymywał się od płaczu z bezsilności, a wąskie usta zacisnął w niemal niewidoczną teraz kreskę.
— Przykro mi, ale nic z tego nie będzie. Chociaż nie, wcale nie jest mi przykro — wycedziła, zdejmując rękawice i ściskając je w jednej dłoni. Drugą otarła pot z czoła, po czym obrzuciła Malfoya nienawistnym spojrzeniem i ruszyła w stronę szatni.
— Granger! Wracaj tu, masz nauczyć się latać! — zawołał, a przy tym tupnął nogą jak mała dziewczynka. Chyba zdał sobie sprawę z tego zachowania, bo rozejrzał się niespokojnie, po czym ruszył biegiem za rozwścieczoną Hermioną.
Zatrzymał ją szarpnięciem za ramię, na co ona syknęła z bólu.
— Idioto! Co ty sobie wyobrażasz? — krzyknęła, rozmasowując bolące miejsce. — Nie nauczysz mnie latać na miotle, rozumiesz? Nigdy nie byłam w tym dobra! Musisz po prostu pogodzić się z tym, że w tym roku Slytherin nie będzie miał cię za szukającego! I na ich miejscu wcale bym nie rozpaczała — dodała mściwie, krzyżując ramiona na piersiach.
Draco nabrał ze świstem powietrza.
— Jak... Jak śmiesz! Byłem jednym z lepszych szukających w ostatnich latach!
— Mówili tak, bo twój ojciec płacił za wasze miotły! Inaczej W ŻYCIU by cię nie przyjęli. Jesteś zwykłym beztalenciem!
Po tych słowach odwróciła się na pięcie i odeszła szybkim krokiem. Powiedzieć, że była zła to za mało i gdyby nie fakt, że Malfoy tkwił w jej ciele, toby znowu dała mu w twarz, jak wtedy w trzeciej klasie. Na dobrą sprawę nie do końca wiedziała, co wywołało u niej taką wściekłość, może stres spowodowany niespodziewaną zamianą skumulował się w momencie, w którym miotła przestała jej słuchać?
Jakkolwiek by nie było, nie miała zamiaru dalej trenować. Nie obchodziło jej, że Malfoy chce być w drużynie, bo on miał gdzieś to, czego ona chciała. A raczej — czego nie chciała. Nie dziwiło jej to wcale, od zawsze był zarozumiałym dupkiem, ale tym razem przesadził. Czy naprawdę myślał, że w ciągu kilku godzin zrobi z Hermiony szukającego? I to na tyle dobrego, aby została jednym z zawodników?
Po drugiej stronie boiska, Draco stał w miejscu i patrzył przymrużonymi oczami na oddalającą się Granger. Najwyraźniej nie rozumiała, że to nie był jedyny sposób, aby dalej grać jako szukający... Jednakże o tym nie musiał jej wspominać. Pewne rzeczy nigdy się nie zmienią, a on przywykł do tego, że zawsze dostaje to, czego sobie zażyczy.

Pokój wspólny Slytherinu po kolacji zawsze był pełen uczniów. Większość odpoczywała lub plotkowała z przyjaciółmi, niektórzy grali w szachy czarodziejów czy eksplodującego durnia, a najmniejszą część stanowili ci odrabiający pracę domową. Ostatnia grupa zwykle zajmowała stoliki w kątach pomieszczenia, gdzie można było się skupić i odgrodzić od reszty, mało kto decydował się siadać przed trzaskającym kominkiem.
Hermiona jednak nie umiała zmienić nawyku uczenia się w cieple ognia pożerającego kawałki drewna i nawet jeśli płomienie w lochach nieco różniły się od tych w Wieży Gryffindoru, mimo wszystko czuła się przy nich o wiele lepiej, niż siedząc w zimnym kącie. Udawało jej się ignorować dochodzące z każdej strony rozmowy, śmiechy i odgłosy hałaśliwej gry.
Nie pomyślała tylko o tym, że Draco Malfoy siedzący wokół książek i pergaminów może wzbudzić spore zainteresowanie. Co chwila ktoś podchodził i pytał, czy wszystko w porządku, czy nie potrzebuje pomocy, bo najwyraźniej już narobił sobie zaległości, skoro tak kuje. W większości tych pytań dało się wyczuć nutkę kpiny, bowiem nigdy wcześniej Malfoy nie pisał wypracowań z takim zapałem. Hermiona jednak dawała sobie radę z szybkim pozbyciem się natrętów; w posyłaniu złowrogich spojrzeń była niemal tak dobra jak człowiek, w którego ciele tkwiła.
Wbrew pozorom, praca wcale nie były pisana dla Draco. Dziewczyna zamierzała zasygnować je własnym nazwiskiem, aby Malfoy nie wypisywał pod jej imieniem głupot, o co nie było trudno go podejrzewać, zwłaszcza po ich ostatniej kłótni. Nie przedstawiła mu swojego pomysłu (głównie dlatego, że postanowiła się do niego nie odzywać póki jej nie przeprosi, co, zważywszy na jego charakter, prawdopodobnie nie miało nastąpić), ale wątpiła, żeby on kwapił się pisać cokolwiek za nią. Zresztą, wyczyszczenie małego kawałka tekstu z nazwiskiem nie było problemem, mogła więc podmienić "Hermiona Granger" na "Draco Malfoy", zanim zostałaby skompromitowana beznadziejnym esejem.
Pisała właśnie kolejny akapit wypracowania karnego dla Slughorna, kiedy do jej uszu dobiegła rozmowa pomiędzy grupką szóstoklasistek. Z początku starała się je ignorować, ale kiedy padło jej nazwisko, zdecydowała się słuchać. Kto wie, co Malfoy zdążył już nawyprawiać?
— Nie zgadniecie, co podsłuchałam mijając tę Granger i jej rudą przyjaciółkę! — Zachichotała jedna z nich, a był to śmiech piskliwy i irytujący, od samego dźwięku Hermionie podniosło się ciśnienie. Przestała pisać i udając, że się zastanawia nad kolejną częścią tekstu, skupiła się na ich rozmowie. Jednocześnie próbowała wyobrazić sobie Malfoya rozmawiającego z Ginny, ale kiepsko jej wychodziło.
— Niby co? — Drugi głos był oschły i nieprzyjemny, jakby pierwsza z dziewcząt wciąż mówiła tylko o tym, co udało jej się wyniuchać. Po tym krótkim pytaniu rozległ się pogłos aprobaty, ktoś mruknął "Nie umiesz budować napięcia, Janice", kto inny "Mogłabyś nauczyć się mówić od razu...".
— Ano to, że nagle zachciało jej się grać w quidditcha! — Powiedziała niezrażona komentarzami, po czym wybuchła szyderczym śmiechem, a koleżanki jej zawtórowały. — Czy ona naprawdę sobie wyobraża, że miotła utrzyma ją i jej wielką głowę?
Kolejny wybuch śmiechu sprawił, że więcej osób zainteresowało się przyczyną radości Ślizgonek. Niemal każdy z pokoju wspólnego podszedł dowiedzieć się, o co chodzi. Z wyjątkiem Hermiony, która natychmiast opuściła lochy w celu uduszenia Malfoya. Zanim wyszła na korytarz, usłyszała jeszcze salwę śmiechu i kilka obraźliwych słów odnośnie tego, że "taki kujon powinien zostać w książkach, zamiast pakować się na miotłę".
Furia spowodowała, że dziewczyna nie zauważyła, kiedy pokonała siedem pięter i stanęła przed Grubą Damą. Znała hasło, ale za ryzykowne uznała wchodzenie tam jako Malfoy. Poczekała, aż zjawi się któryś Gryfon i powiadomi Ślizgona, że ma gościa.
— Chcę rozmawiać z Granger! TERAZ! — krzyknęła do jakiegoś czwartoklasisty, który kiwnął przestraszony głową i zniknął za portretem. Nie minęło pięć minut, jak przez dziurę w ścianie przeszedł Draco z wyrazem wielkiego zadowolenia na twarzy.
— Już się stęskniłaś? A może chcesz mi coś powiedzieć? — Uśmiechnął się głupkowato i oparł nonszalancko o jedną ze ścian.
— Tak, chcę ci powiedzieć tylko tyle, że jeśli będziesz podejmował za mnie decyzje dotyczące MNIE, to możesz się spodziewać, że zacznę robić to samo! Ostrzegam cię, Malfoy! Urocza Sara Robbins będzie zachwycona, kiedy jej ukochany zaprosi ją na randkę — wysyczała, mając na myśli ową jasnowłosą, niezbyt urodziwą dziewczynę, która martwiła się stanem zdrowia Draco wtedy przy śniadaniu.
Chłopak uniósł pogardliwie brwi.
— Och, czyżby? Serio poszłabyś na randkę z dziewczyną? I co, może jeszcze dałabyś jej buzi? To zdumiewające, jaka bestia budzi się w tobie, kiedy przychodzi co do czego — powiedział zjadliwie ściszonym głosem, kręcąc z niedowierzaniem głową. — Mówiłem, że pożałujesz za swoje słowa? Mówiłem. Ja nie rzucam nic na wiatr, Granger. A teraz, wybacz, ale idę pod prysznic. Miłej nocy. — Ukłonił się teatralnie i wycofał do pokoju wspólnego Gryfonów.
Hermiona została w przedsionku, gapiąc się na miejsce, w którym zniknął Draco. Po chwili otrząsnęła się z szoku i wróciła do lochów, postanawiając, że się zemści. Nie za to, że chciał grać w quidditcha, ale za robienie z jej życiem co mu się żywnie podoba.

17 komentarzy:

  1. Haha super rozdział :D
    Pozdrawiam i weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział całkiem fajny i momentami zabawny. Miałam całkiem miłe zajęcie na wieczór dzięki Tobie. ;)
    Coraz bardziej wszystko się rozkręca. Jestem ciekawa, co dalej wymyślisz. Czy Draco dostanie się do drużyny Gryfonów? I czy Hermiona NIE dostanie się do drużyny Ślizgonów? Czy Ginny się zorientuje w całej sprawie?
    Jeśli mogę coś zasugerować, to chyba Draco i Hermiona powinni sobie nawzajem poopowiadać o swoim codziennym życiu... No bo skąd by mieli wiedzieć, jak się zachowywać, z kim rozmawiać? I jeszcze zabawnie by było, gdyby doszło do jakiejś konfrontacji publicznej. W sensie że musieliby się pokłócić, poobrażać, mówić do siebie po nowych nazwiskach. ;)
    W sumie to niewiele powiedziałam o rozdziale, ale chyba nie wiem, co mogłabym dodać. Po prostu jest świetny i nie ma dyskusji. :)
    Pozdrawiam serdeczne,
    Ap

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział, doskonale utrzymujesz atmosferę jaka panuje pomiędzy bohaterami; ich zdenerwowanie i wkurzenie jest jak najbardziej na miejscu, taka zamiana ciał daje wielki pole do popisu, także czekam na kolejne szalone dni w hogwarcie

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwsze dwa rozdziały i już jest super. Szczerze, to na początku myślałam, że ta "zamiana" jest chwilowa i ma być humorystycznym początkiem opowiadania. A tutaj proszę, rozwijasz ten świetny wątek. Nic tylko czekać na kolejne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeden z najlepszych blogów, jakie czytałam! Super rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Ochhh no nie... daj już spokój, nie mogę cię przecież w każdym komentarzu wychwalać!
    Jestem dzisiaj mega zmęczona i nie chce mi się pisać dłuższego komentarza, więc dzisiaj będzie zwięźle.
    W pełni zgadzam się z przedmówczynią (Adrianną Wołtosz), uwielbiam twoje opowiadania i tyle.
    A ta złowroga końcówka Draco.. 'idę pod prysznic' powiało grozą xD

    Pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo sympatyczny rozdział. Hermiona na miotle jest boska <3 Akcja zaczyna się rozkręcać i coś czuję, że niebawem zrobi się gorąco :D
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Nawet nie wiesz, jak się ucieszyłam, kiedy tutaj weszłam i zobaczyłam nie tylko nowy szablon, ale również nowy rozdział :D Odnośnie wyglądu bloga... Bardzo klimatycznie. Nowy "nagłówek", a właściwie to po prostu główne zdjęcie, świetnie odzwierciedla tematykę opowiadania. Uważam, że zmiana jak najbardziej na plus :D
    Odnośnie rozdziału. Ubawiłam się, jak nie wiem. Czytałam już wiele opowiadań o tematyce Dramione, ale tylko twoje wciągnęło mnie tak mocno, że regularnie tutaj zaglądam, czekając na nowości. Nie mogę się doczekać, jak pociągniesz to dalej i w jaki sposób Hermiona zemści się na Draco. Mam nadzieję, że wymyśli coś naprawdę diabolicznego :D W sumie trudno ulec pokusie, kiedy nagle dostaje się taką możliwość :D
    Czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej kochana!
    Na początek zwróce uwage na pewien błąd jaki się pojawil w końcówce zdania.
    "Chcę rozmawiać z Granger" - Tu chyba Hermiona miała na myśli Malfoya!
    Bardzo rzucający się w oczy błąd.
    Tymczasem sam rozdział mi się podobał.
    Hmm pomysł hermiony występującej w roli Szukającej?
    No tego się nie spodziewałam w ogóle.
    Jej relacje z Draconem są coraz bardziej napięte i widzę, że żadne z nich nie chcę odpuścić!
    Jestem ciekawa co jeszcze się wydarzy.
    Szkoda że nowe rozdziały pojawiają się tak rzadko.
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie jest to błąd. Skoro nikt nie wie, że oni się zamienili, to co pomyślałby sobie ten Gryfon, gdyby kazali mu przyprowadzić Malfoya? :)

      milksop

      Usuń
  10. Nigdy nie przeczytałam ani jednej części "Harrego Pottera" i jak dotąd niezbyt tego chciałam. Ale Twoje opowiadanie jest na tyle dobre, że czytam je z przyjemnością i niecierpliwie czekam na kolejne rozdziały.
    Oby tak dalej.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny pomysł, ale trochę szkoda, że nie wykorzystujesz potencjału zamiany ciał :D jak dla mnie jest tego za mało. Np. Jak hermiona czuję się w nowym ciele Draco jest pewnie silniejszy, sprawniejszy, a nawet wyższy. Na pewno to jakoś na nią wpływa, a poza tym jak to jest obserwować własnego siebie, słuchać własne3go głosu i tak dalej? Brakuję mi tego w twoim opowiadaniu.


    V.

    OdpowiedzUsuń
  12. Przeczytałem oba rozdziały raz za razem. Smutne, że tak szybko minęły, bo były naprawdę dobre, choć jak ktoś zauważył wcześniej, brakuje w historii podstawy czyli opisu jak oboje Draci Hermina przyzwyczajali się do bycia kimś innym. Jakby nie patrzeć Draco teraz ma tu i ówdzie więcej ciała, dziwne że do tej pory nie zaciekawił się tym tematem... XD
    Ale pomijając seksualne fanaberie, pozostaje kwestia psychiki obu postaci, a tu dni mijając (w historii), a o tym nie mam mowy :(
    Oby 3. rozdział nieco zmienił w tym temacie.

    Życze weny i byłoby miło zostać poinformowanym o kolejnym rozdziale - jak wspomniałem, nie zaglądam do zakładki obserwatorskiej i niewiele z tego wynoszę...

    [dusze-cieni.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  13. Wow!
    Jedno słowo, a ile opisuje, prawda?
    Blog świetny. Naprawdę. Pomysł oryginalny, nowy. W końcu pojawiło się coś nowego na blogspocie w kategorii Dramione.
    Zastanawiam się, jak to jeszcze dalej pociągniesz. Jednak, jeżeli będziesz przynajmniej utrzymywała obecny poziom notek, myślę, że wszystko będzie w jak najlepszym porządku.
    Trochę zgadzam się z moimi przedmówcami. Brakuje mi momentu, kiedy oni sobie nawzajem tłumaczą, jak mają się zachowywać, z kim rozmawiać. Możliwe, że przeoczyłam jakieś zdanie, które wyjaśnia ten problem.

    Pisz dalej, nie poddawaj się. Masz talent, a pomysł jest świetny.

    Czekam na więcej.

    mince.

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej
    Rozdział powalający, nie mogę przestać szczerzyć się do monitora. Jestem strasznie ciekawa dalszych wydarzeń, jednak zgadzam się z komentarzami po wyżej, powinnaś nieco opisać uczucia. Ale poza tym jest rewelacyjny.
    Pozdrawiam i całuje
    Nuśka
    Ps. Ciekawa jestem jak by Draco zareagował gdyby zaczął mu się okres XDD

    OdpowiedzUsuń
  15. Hermiona na randce z dziewczyna to ciekawa sprawa;p Ciekawa jestem jak poprowadzisz dalsza akcje;) Pomysl swietny! Szkoda tylko, ze do konca nie wykorzystalas potencjalu zamiany;) Bede do Ciebie wpadac;) Jak mozesz to informuj mnie o notkach;) beznadziejnie-zakochana.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Dziwię się trochę, że McGonagall nie powiedziała o tej sytuacji nauczycielom, rozumiem, że to tajemnica wśród uczniów, ale jednak nauczyciele powinni o tym wiedzieć!
    Coraz bardziej im współczuję. :( Z drugiej strony jest to świetny sposób, aby nareszcie się poznali (i to nie tylko pod prysznicem, jak to podkreślił Draco, haha :D). Może zaczną się nareszcie szanować. Liczę na to!

    Cave Inimicum

    OdpowiedzUsuń